A co do tych ektoków jako niedokładnych kopii: chodziło mi mniej więcej o to, co wyraziła olkapolka, że istnienie ektokowanego jest czymś odmiennym od życia biologicznego. Dokładniej: chodziło mi o obecność zabezpieczeń przeciw np. zagłodzeniu czy zestarzeniu - co oznacza znaczną zmianę procesów zachodzących w organizmie, stąd kopia jest kopią tylko w przybliżeniu.
Tylko - ech, wracamy do starej dyskusji - to nie jest
kopiowanie per se, to jest podmienianie po kawałku. W tym to przypomina procesy naturalne, zachodzące również w skali
nano- (i
piko-).
*przy czym nie jest to futurologia sensu stricto**, tylko raczej próba wyobrażenia sobie NFR
**czyli Lem nie przewiduje, że tak będzie, tylko po prostu rozważa to jako pewien rodzaj eksperymentu myślowego
Jasne, bo ściśle przewidywać się nie da, nawet Lemem będąc. (Tu znów wracamy do tematu
niemocy futurologii... choć BIM BAM BOM wspomniany nieźle prognozował

.)
prosiłbym o nierzucanie kamieniami tych co się nie zgadzają 
Spokojnie... Że wymuszamy na Tobie, czy na sobie wzajem precyzję sformułowań i klarowność wywodu, to jest urok tego Forum, a nie chęć dokuczenia

.
I Q powyżej też - więc tym bardziej nie rozumiem tego pisania na nowo i mówienia w tym kontekście o obcości i porażce. Sądzę, że to dwie różne książki. Styk może w tym (na co wcześniej się zgodziłam), że opisują kulturę, religię, społeczeństwo - wymyślone, ale jednak wzorowane.
I dlaczego nagle Q tutaj przeszkadza Ci biologia, skoro u ektoków nie razi jej brak?
Się pogubiłam w tej fuzzy logic (to nie był kamień!)
)
Zapominasz w dyskusji ferworze

(wszystkim nam zresztą to jakby umyka odkąd do
zbystrowanych rozdziałów przeszliśmy, taka ich siła), że "Wizja..." jest trójdzielna:
1. najpierw (po ziemskim wstępie) masz zanurzenie w Obcość Encji (i to jest jakby "Lewa.."),
2. potem masz Kurdlistan

(i to jest jakby Zajdel z "Seksmisją"),
3. a na koniec Luzania (i to jest Dukajo-Egan; zanim tamci dwaj
pióra namoczyli zresztą

).
I rzecz w tym właśnie, że choć część luzańska jest genialna
per se, a kurdlandzka zabawna i odważna politycznie, to przechodząc do nich Lem poszedł w zupełnie innym kierunku, niż
poprawianie Urszuli, na które się zanosiło.
Mam tedy do Mistrza żalu trochę, że się z tamtym tematem nie zmierzył, choć wspaniale stawił czoła zagadnieniom innym zupełnie.
Te zabezpieczenia - już gdzieś tutaj pisałam - prowadzą do ubezwłasnowolnienia człeków. To etyka wprawiona w fizykę. Etyka narzucona odgórnie (czy tam oddolnie;) ) - człek kluska. Działa nawet na Tichego. Bez ektokowania:
Każda żywa istota przyciąga niejako bystry. Tworzą wokół niej niewidzialny obłok. On w niczym nie zakłóca normalnych czynności.
A ektokowanie to jej ciąg dalszy - w procesach biologiczno- chemicznych. Ale dobrowolne
Swoją drogą solidne musieli wstawić zabezpieczenia, że w takim wypadku nie doszło do ektokowania
samoistnego...

— Odpowiem ci najpierw na pytanie, które chcesz mi zadać. Dlaczego nikt nie korzysta z ektokowania? Oto odpowiedź. Dlatego, bo nic śmiertelnym po nieśmiertelności. Niepodszyty zagrożeniem byt traci wszelką wartość. Pospolicie zwą to śmiertelnymi nudami. Tym razem zdrowy rozsądek trafia w sedno.
Ciekawe, że Mistrz jest tu konsekwentny od czasu antyimmortalizacyjnych filipik Amety (acz - jak widać - przewiduje wyjątki, dla lubiących nudę).
No co Ty HAL - jakie kamieniowanie - zwykłe kłucie w bok;)
" i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie – to wilki!" 
W takim razie przepraszam za powtórki.
Repetitio est mater studiorum. 