A i jeszcze utwór ("Zdrady") w którym dyplomatka Ekumeny (tej ichniej
United Federation of Planets ) wspomina swoje społeczeństwo, które po wojnie totalnej programowo zrezygnowało z technologii i przyjęło model społeczny niektórych zwierząt - kobiety mieszkają wspólnie w wioskach i wychowują dzieci, mężczyźni włóczą się, polują walczą o terytoria, do kobiet przychodzą tylko w celach godowych, zwykle z prezentem (i są sobie śmiertelnymi wrogami), bohaterka buntuje się całe życie(jest córką badaczki, która wybrała życie w społeczności tubylców, choć nie wszystkie "ciotki" ją akceptowały), chce chronić brata przed takim losem , ale jak co do czego wybiera życie na planecie swoich narodzin w odziedziczonej po matce roli "ekumenicznej" obserwatorki.
No i pomniejsze utworki, takie obrazki obyczajowe:
-a to (opowiadanie nosiło tytuł "Król Zimy" obecnie znane jest jako "Królowa...") król/królowa jednego z państw getheńskich obojnaków wie, że po podanej przez wrogów toksynie może stać się szaleńcem, więc ucieka z własnej planety, by nie stać się krwawym tyranem, wraca po latach (efekty relatywistyczne) by obalić rządy swego dziecka, które stało się takim tyranem bez niczyjej chemicznej "pomocy" (w sumie zwykła przygodówka);
-a to "Dojrzewanie w Karhidzie", kolejna historia z Gethen, tytuł mówi wszystko;
-a to ("Urodziny świata") społeczeństwo a'la starożytny Egipt skrzyżowany z imperium Inków, w przededniu rewolucji kulturowej wywołanej faktem, że Obcy (znaczy nasi
) przylecieli - obrazek oglądamy oczami ostatniej "bogini"-władczyni tego społeczeństwa, świadomej, że jej era przemija;
-a to ("Dzień przed rewolucją") sceny z życia (i głównie refleksje) rewolucjonistki-anarchistki, która stanie się po śmierci ideologiem tych anarchistów z "Wydziedziczonych";
-a to ("Naszyjnik Semeley") opowieść o władczyni feudalnej społeczności na zapóźnionej planecie, b. zaszokowanej kontaktem z placówką Ekumeny, a potem wyrwaniem ze swojego czasu (znów efekt relatywistyczny).
O - pokrewnym nieco "Solaris" - "Szerzej niż imperia i wolniej" wspominałem już...
I nigdzie autorka nie daje prostych diagnoz, a pytań stawia, że hoho.
Skąd jednak taki bujny wysyp ludzkiego życia w Kosmosie? Czy to Trurl i Klapaucjusz zawartość swoich szalek Petriego rozsypali? Czy ziemska cywilizacja tak szeroko swoje potomstwo rozsiała? Ziemska trochę też (przykładem kultura Alterry z "Planety wygnania"), ale przede wszystkim haińska. Pierwsza znana "ludzka" cywilizacja przeżywająca od milionów lat wzloty i upadki, która dała początek i Cetianom z Urras, i Ziemianom ,i mieszkańcom Ve (przodkom czarnych Werelczyków, o ile dobrze pamiętam). Stara, zblazowana (trochę a'la elfy z fantasy
) cywilizacja świadoma grzechów swej przeszłości, i tego, że wszystko już było.
(Swoją drogą to b. cwany wybieg - nie "uczłowiecza" się Obcych na siłę, ale pokazuje społeczeństwa odmienne od ziemskich - wilk syty, i owca cała.)
To Haińczycy (tłumaczeni też jako Hainowie i Hainisze
) wyciągnęli rękę do zniszczonej latami gospodarki rabunkowej - ; tak, pani Ursula jest czasem pro-ekologiczna do przesady
- Terry (Ziemi) (jak doszło do tego zniszczenia mówi opowiadanie zatytułowane ironicznie "Nowa Atlantyda") i dali jej mieszkańcom szansę na sięgnięcie gwiazd. To na haińskim statku Shevek wraca na Anarres, To Haińczyk jest dyplomatą zakochanym w niewolnicy (w trzeciej opowieści z "Czterech dróg..."). To hainska interwencja daje kres wyzyskowi "Stworzątek" (tych potomków małpiatek). To na Hain uczą się dyplomaci i badacze Ekumeny.
Ziemianie przez swoją energię i skłonność do pchania wszędzie nosa, są owszem jedną z istotniejszych części Ekumeny (pachnie "Star Trekiem" i "Babylon 5", prawda? ), ale są relatywnie nieliczną, wciąż odbudowującą swą planetę społecznością, cierpiącą w dodatku na zbiorowe poczucie winy, i kompleks na tle "starszych braci" (co potem bezwstydnie skopiowano w "B5" i epigońskim "Star Treku" zatytułowanym "Enterprise")...
A wszystko to opisane pięknym, literackim językiem, jakże różnym od prostych jak budowa cepa zdań typowych dla masówki - nie tylko amerykańskiej - SF.
Dodać należy, że nie jest to jedyny (wszech)świat wymyślony przez Le Guin, jest jeszcze Ziemiomorze, w którym osadzona jest akcja trylogii (teraz już chyba pięcio- czy sześcioksiℙgu
) którą nasz Mistrz uznał swego czasu, za jedyną
fantasy godną czytania. O "Ziemiomorzu" rozpisywać się nie będę, bo wszystko co istotne
napisał już Lem w posłowiu do - dającego początek cyklowi - "Czarnoksiężnika z Archipelagu".
Macie ochotę podyskutować ze mną o tych utworach i tych światach?
ps. tak, mam świadomość, że takie streszczenia są koszmarnie spłaszczające, że nijak klasy oryginału nie oddają, i b. niewiele w sumie o niej mówią (bo: primo, nie tylko w tematyce, ale i w wykonaniu rzecz; secundo: wartości wybitnej literatury streszczenie nigdy nie odda, bo nie fabuła tam najważniejsza), ale chciałem jakoś nakreślić pojemność scenograficzną i tematyczną "cyklu ekumeńskiego" ("ekumenicznego"?
)...