Zagadka Olka: Jak Flight i Frrruuu, i 9/11 to musi byc WTC
No, w końcu ktoś pokojarzył
)
Psiaka slyszalem pierwszy raz w radiu wlasnie, 100 lat temu,
Z tymi psami i głosem - posłuchałam zrzędowo dwóch płyt - może stąd się zrobiło nadmiarowo. Niemniej w odcinkach - naprawdę oki. I ta druga płyta chyba trochę lepsza.
Mam wrażenie, że jednak już to kiedyśgdzieś. Zwłaszcza ten november. Ale może mi olmami z czymś innym. Mniejsza. W każdem thx:)
Hm...ciekawe jakie to radio, gdzie gospodynie domowe mają wpływ na kształt i kto by się tam przebił - gdyby granie od nich (nie ubliżając) zależało?
Z tego napisanego tu i tam wygląda, że był mocno wpływowy. Najpierw ojciec, potem niejaki Jacek L.
I pewnie inni.
Na lepsze.
Początki B w radiu to stukanki spod znaku new romantic. Jakoś tak sama śledziła mi się ta jego ścieżka.
Z czasem, za sprawą onego Jacka chyba, odkrywał inne tropy muzyczne.
(...)
Kurczę, nie wiedziałem że Besenior z kapitalizmu zachodniego potrzebował tylko dostępu do płyt.
Thx za ten wywiad - ciekawy. Pan Ly rozprawia się pięknie z każdym współpracownikiem - nie ma co;) Dla równej - o nim i jego sklepie też różne opinie;)
O muzyce u Beksińskich trochę w
Portrecie podwójnym.
Mnie wychodzi, że decydujący wpływ miał Z-Bex (też mnie zaskoczyła jego muzyczna strona - podobno nie malował bez dźwięków, ale i nie słuchał bez malowania) - początkowo znalazł Włocha, któren słał mu płyty za obrazy, następnie Belga - z KG NATO. Ponadto znalazł brytyjskie źródło gazet muzycznych itd.
Płyty, wymieniane za obrazy, płyną z całej Europy. Znajomy Francuz, ponaglany przez Tomka, potrafi kupić nowość w dniu wydania i biegnie nadać pocztą lotniczą. Następnego dnia krążek jest już na poczcie w Warszawie.Z tą muzyką u Z-Bexa:
Dla mnie pornografia [kiedy go pytali o nią w związku z jego pracami]
, przy której drżą ręce, to są tranzystory, miksery, małe silniczki, nagrania i nagrywania.To były lata 70. Z-Bex do Turlejskiej:
"
kłócimy się o tytuły, skacząc sobie do oczu. On się strasznie rozbestwił. Czy ja się kiedyś z moim ojcem kłóciłem o tytuły płyt???"I z dziennika fonicznego Beksińskich. 27 maja 1975 roku.
Tomek: Ja lubię mieć muzykę dla przyjemności słuchania. Kolekcjonuję dany zespół, bo lubię ten zespół. I lubię mieć płyty, jedna za drugą, jak się ukazują latami, nagrane na taśmie i słuchać tego. Pan inżynier Beksiński lubi słuchać muzyki do malowania, bo ona jest mu do tego potrzebna. I też lubi prawie wszystkie zespoły, które ja lubię.(...) On jeżeli ma całą kupę płyt zespołów, których w życiu nie słyszał, które może zamówić, to on będzie wybierał nowe, zupełnie nieznane zespoły, żeby ryzykować, żeby rozszerzyć horyzonty. Ja nie sądzę, że w ten sposób rozszerza się horyzonty.
Zdzisław: (...) ja po prostu nie chcę opierać się na tych zespołach, które istnieją, tylko ściągać coraz to nowe, żeby poznawać, czy przypadkiem nie wyłowię czegoś ciekawszego. (..) Jak wygląda sprawa z Tomkiem i z tymi kłótniami? W sumie one są spowodowane tym, że on ma całą kupę wynotowanych tytułów, których nie zna, ale które pochodzą z 2 ostatnich lat. A ja stale biorę nowości.Wg relacji znajomych - mieli dosłownie wszystkie ważne płyty - ktoś coś usłyszał zradiowo (np. u Kaczkowskiego) - szedł do Beksińskich i ta płyta tam była. Nie njuromantic - to raczej T-Bexowy późniejszy odjazd. Ale miał już za sobą (jak zaczynał w trójce) własne audycje w szkole i w wielu miejscach (prowadzenie dyskotek;)). I porządny podkład wyniesiony z domu. Znajomi z Sanoka mówią, że jak dostał nową płytę to zapraszał ich i robił całe przedstawienie w domu - z odsłuchiwaniem.
Aprop tego kopiowania płyt - o którym JL - T-Bex robi to od lat 70 - przegrywa płyty swoje, ojca - za kasę. Sprzedaje kopie. Z tego ma pieniądze. I w Sanoku i w Warszawie. Mnóstwo. Projektuje swoje płyty.
Też pojawiają się Hybrydy - tylko w latach 70 - T-Bex też handluje płytami. i stamtąd sporo kontaktów.
Ja stawiałabym, że audycje sypią się mu (jeśli już) z innych powodów. Niż muzyczne.
Z relacji jego znajomych - był perfekcjonistą - jeśli chodzi o przygotowanie doń. Nawet dla szkolnego radiowęzła - opowiadał o zespole i wybierał tak utwory żeby pasowały do długości przerwy. Żeby nie ciąć. Wszystko miał zmierzone, zapisane, nagrane.
Co do ulegania wpływom - trudno rzec - na pewno szukał nowych źródeł płyt. Więc JL wygląda na "jak znalazł" - ze swoim sklepem i muzycznym zacięciem. Ale T-Bex był od niego nieco starszy i miał za sobą wiele godzin (eufemizm) muzykowania.
Trudno powiedzieć. To, co JL pisze o charakterze T-Bexa - pokrywa się z książką, która jest poniekąd "z pierwszej ręki" - bo z listów i zapisów filmowych, audio. Z nich wynika, że muzycznie był nieustępliwy i raczej on narzucał dookolnie - czy kto chciał, czy nie - swoje gusta.
W książce JL się w ogóle nie pojawia - dziwne. Bo sporo nazwisk. I nie w superlatywach. Hm.