Ze wspomnianą wyżej Sztuczną Inteligencją czy bez niej i tak jesteśmy nieustannie kontrolowani i obserwowani. W coraz większym stopniu. Z tym, że z każdym kolejnym sposobem na inwigilację (może za mocno powiedziane) przechodzimy po pewnym czasie do porządku dziennego; przestajemy tę kontrolę zauważać, przestaje nam ona nawet przeszkadzać, a jeśli nawet nie, nie mamy często innego wyjścia jak się z jej istnieniem pogodzić albo nawet nie godząc się na nią [ch8211] poddawać się jej.
Przykłady? Weźmy taki zakład pracy. Skomputeryzowany. Zatrudnieni tam informatycy mogą dowolnie monitorować zakładową sieć i dosłownie, zaglądać w monitory poszczególnych pracowników, bez ich wiedzy czy woli, sprawdzając co tamci robią. Oczywiście czytanie prywatnych maili, zdecydowanie, byłoby (jest!) tu przesadą. Dochodzi jeszcze do tego ban na stron internetowych (typu np.: rozrywka) na których wejście nie ma szans za pośrednictwem komputera stojącego na biurku w pracy. Inne przykłady: kamery na ulicach miast, bramki kontrolne na lotniskach, czy to o czym pisał NEX., można by długo wyliczać. To cena płacona za zwiększenie poczucia bezpieczeństwa. W odpowiednich granicach chyba nie za bardzo wygórowana.
A fakt (zgadzam się tutaj z tym co napisał Q), że wszystko to może przybrać niepożądany obrót będzie winą tylko i wyłącznie ludzi, nie rozwoju techniki samej w sobie (wiem, nie można mówić o niej w oderwaniu od człowieka, ale z założenia ma ona mu służyć, nie szkodzić).
Dobre. Ale o bystrach i etykosferze, branych dosłownie, będzie można sobie raczej tylko poczytać. Nieustanna kontrola zdecydowanie przeraża.
A ze "śledzeniem" i "podglądaniem" nie powinno być problemu, bo nawet jeśli program czy maszyna jest nieświadoma, wszystko odbywa się za sprawą działania świadomego człowieka. Na jedno wychodzi.