Tak, litografia Dali. A jak dali to i mogli zabrać. A kto daje i zabiera, ten się w piekle poniewiera. A jak w piekle to i Dyabel. Rogi Izydy, czy Lucyfera - na jedno wychodzi. Tak to wygląda.
Zaszufladkowana kobieta, pod uciemiezeniem patriarchatu, wyciąga rękę dzierżąca procę by strzaskac szklany sufit kamieniem sprawiedliwości społecznej. Niestety guma i kamień z procy zostały jej podstępnie odebrane przez szowinistyczne świnie już w zarodku. Stąd pusta proca, jako pusty gest. A jak zarodek to i protest kobiałek. Czyli Szuflandia. Koło się zamyka, wąż z raju (Satan, czyli Seth, a więc znowu Egipt) zjada własny ogon. Ying i Yang. Chyba czas przestać pić, ale jak? Jak żyć? Zwłaszcza, że z Polski przyleciał zacny dwójniak... Kurpiowski.
W następnej odsłonie przedstawię prawdziwe znaczenie dzieła.