WL zaszczycił Autora dużymi (A5) trwałymi wydaniami w ujednoliconej typografii już w latach '60, jako "Dzieła Wybrane", co się chwali - że krakowscy centusie byli ponadczasowo politycznie progresywni.
I aż do czasów "srebrnej serii" były to najlepsze edytorsko wydania dzieł Lema.
"Stanisław Lem Poleca" - to była broszurowa niskonakładówka i jakby fanaberia, poniekąd też fenomen i bardzo krótkotrwaly, ale przekłady w serii były wybitne.
Miało być dłużej, ale pomysłodawca się zniechęcił - afera z Dickiem, odgórny ban na Barańczaka (tłumacza
Czarnoksiężnika z archipelagu, który miał być następny w serii, obok Bestera), przejściowe tarcia z WL...
No dobra - kto tak mocno promował debiut Snerga ?
Młodzież studencko - doktorancka ?
"Tak mocno" w sensie, że aż wygrał plebiscyt?
Myślę, że mogło być parę przyczyn:
- liczba głosów była prawdopodobnie stosunkowo niewielka, co sprzyja większej przypadkowości wyników,
- sztandarowe dzieła s-f Mistrza zdążyły już się uleżeć w świadomości czytelników, a tu pojawiło się coś wybitnego, i całkiem świeżego,
- skoro Lem dystansował się od fandomu, to urażony fandom mógł delikatnie "odreagowywać",
- głosy na Lema mogły być rozrzucone, a Snerg miał raptem jedną pozycję w bibliografii,
itd.
Tak sobie tylko gdybam.