Witam wszystkich!
Na wstępie muszę powiedzieć, że książkę czytałem parę lat temu i mogę pewne fakty przeinaczyć.
Odnośnie pierwszych trzech rozdziałów najbardziej pasuje tu sentencja, że "połowa z tego co piszemy jest szkodliwa, połowa niepotrzebna". Tak na przykład, to opis biegu jest wybitnie niepotrzebny, a opis społeczeństwa (a złaszcza premian) jest wybitnie dla książki szkodliwy. Jedynym usprawiedliwieniem opisania takiej a nie innej wizji przyszłości mogłaby być odgórna konieczność, ale nie jestem do końca co do takiej ewentualności przekonany.
Teraz odnośnie kilku poruszanych tematów:
1. Loty wielopokoleniowe
Jedynym ich uzasadnieniem mogłaby być wspominana już konieczność ratunku dla rodzaju ludzkiego. Wszelkie inne uzasadnienia nie wchodzą w grę przede wszystkim ze względu na kolejne pokolenie, które może nie być zbyt pozytywnie nastawione do życia w metalowej puszce jakie zafundowali im rodzice. Wielu z nich mogło by zwyczajnie nie chcieć robić żadnych specjalizacji i uczestniczyć w realizacji zadania nażuconego i przez kogo innnego. Byłby to przede wszystkim zamach na wolność osobistą tych ludzi i jako taki wydaje mi się niedopuszczalny. Pozostaje tu jeszcze kwestia odporności psychicznej, wiadomo bowiem, ze pierwotni kosmonauci byliby mocno wyselekcjonowani pod tym względem, czego o nowym pokoleniu (bądź pokoleniach) powiedziećby nie można.
2. Idylliczna wizja przyszłości
Osobiście nie widze w niej nic idyllicznego. Brak własności jawi mi się raczej jako koszmari, a niszczenie dzieł sztuki, aby nikt ich nie mógł posiadaći zazdrościćich posiadania innym to już skrajne barbarzyństwo.
Na szczęście o książce tej można by powiedzieć, iż im dalej w kosmos tym lepiej i pozaz jednym małym zgrzytem ("United States Interstellar Force") będzie ona coraz lepsza.