A te geometryczne dekolty? Rombik, trójkącik, półkolisty, każdy?
Taki? tylko kolorystycznie nie pasuje do czarnej aksamitki
Żeby tam...kolor.
Dekolt chyba taki, ale cała ta sukienka chyba za nowoczesna.
Jakoś mam wyobrażenie o sukienkach z lat 40/50 inne - góra dopasowana, a dół rozkloszowany...coś w ten deseń:
https://zszywka.pl/u/Hrabinia1960/lata-50-te-2089569.htmlAle...co tam aksamitki w geometrii dekoltów - z tego samego balu - tak, to też Lem: "...ładna dziewczyna w sukni upiętej tak, że długi jej ogon kunsztownie owijał kibić, przechodząc w pasek, w którym drżały sztuczne rubiny."
Przechodząc z mody do usprawiedliwień:
Przyjrzałem epizody tej znajomości pod kątem jej „natury” i chciałbym usprawiedliwić Halinę.
Skoro Ty Halinę - to ja Stefana - nieco usprawiedliwię:)
Jak napisałeś: Stefan odstaje od jej towarzystwa - jest starszy, doświadczony przez los - ma już konkretną pracę, ona studiuje i? studiuje.
Lekko traktowała np. finanse -
pieniądze, kiedy tylko przyszły z domu, w parę dni gdzieś się podziewały.Inne przeżycia, oczekiwania, priorytety.
Nie znamy tej historii z jej punktu widzenia. Czy Stefan nadinterpretuje? Wg mnie nie.
Skoro spędzała z nim tyle czasu - sam na sam - całymi wieczorami włóczyła się z nim po kawiarniach, teatrach i kinach, nocnych lokalach...akurat październik minął i jakoś pasował jej "kącik zakochanych", listopad...gdzie było to całe jej towarzystwo? Takie błyskotliwe?
To nie tylko gra wyobraźni a realne, częste spotkania.
Może by się udało gdyby Stefan był bardziej zdecydowany, gdyby nie udawał, był sobą?
Czy ta impreza była specjalnie dla Stefana? By przekłuć? Nie sądzę. Tak wyszło. Wszak nie afiszowała się na niej z narciarzem...
Może znudziło jej się czekanie na właściwą ławkę?
Tylko czy on chciał żeby ta ławka się znalazła? Wg mnie nie chciał. Tylko o tym nie wiedział;))
Zdawał sobie sprawę z różnic. Te wszystkie jego wahania...jakkolwiek śmiesznawe i nawet irytujące - dla mnie wyjaśnia kilka zdań:
I oto olśniło go rozwiązanie: Halina podobna była do Nosilewskiej. Podobna całą sobą. Milczącym uśmiechem, spojrzeniem, spokojem, którego nie dawała przełamać. Nie, którego przełamać nie śmiał.To był - wg mnie - powód jego chcę-nie-chcę, wyolbrzymionego uczucia oraz bolących atomów. Nosilewska.
Czy w ostatnim rozdziale wspomni Halinę? Sprawdzimy, ale stawiam z mej niepamięci, że nie:)
W sumie to jak teraz to czytam powtórnie - muszę skorygować czas ich znajomości - to jednak kilka miesięcy...może wrzesień - na pewno październik i listopad oraz kończący wszystko grudzień.
Zdaje się, że to jednak nie trwało od 1947. To raczej rok 1948/1949...więc ten tekst o "starym żalu" tym bardziej brzmi dziwnie.
Tak, zgoda i co do oceny towarzystwa i co do dulszczyzny ciotki.
Potem nabijka z pozy Włodka..pisze dziejawę w dziesięciu odmroczniach”. To żart nawiązujący do tego
O, miałam to sprawdzić - zapomniałam. Czyli to taka dziejawa - thx;)
Życie „zamiast”?
Na przykład rodzina mecenasostwa Muchałów. A tam córki Muchałówny na wydaniu, brudny braciszek „owoc późnej namiętności małżeńskiej” i eleganckie...Durzyki.
Jejku, ta Ulka Durzyk nawet Stefana zauroczyła ”swą łagodną białą urodą” . Zadurzył się?
Kolejny rozdział...muszę powiedzieć, że zdziwiła mnie ta towarzyskość Stefana...u byłej pacjentki? Hm...w dodatku Durzykowie...cóż - może i "oboje bardzo urodziwi", ale...dopóki zbyt wiele nie mówili;)
Noo...
sprawa eksportowego tapczanu (...) oczywiście, orzechowego (...) urastającego do wymiarów niemal mistycznych - przepełniła czarę pełną jedwabi, wełny i orzechowych mebli...pożegnał się z towarzystwem...
Takie z deszczu młodzieżowego, pod rynnę kosztowców.
I w tych błahych okolicznościach przyrody następuje przypadek...przepraszam PRZYPADEK, który wywróci ustabilizowanie i w sumie nudne życie Stefana....tu na razie kropczę.
Tak, mamy wiosnę - a Stefan?
Był wolny. Od Haliny.
Dosyć szybko - jakieś 3 miesiące...
Ten przypadek - w postaci niewinnego biletu na konkurs zespołów tanecznych...taki Żart, ale to innym razem:)