Mea tulpa, mea tulpa, mea maxima tulpa
Śmiejesz się (i IMHO słusznie), a tam są i wyższe poziomy wtajemniczenia - wedle niektórych wierzeń dalekowschodnich tulpa może się ostatecznie zmaterializować poza ciałem hosta jako oddzielny byt (co w dalszej konsekwencji prowadzi do wniosku, że cały świat, jako
maya nie-pszczółka, jest myśloformą
*), a znów wedle niektórych wierzeń tubylczych, czyli zachodnich, tulpy to demony tylko podszywające się pod mózgowe podprogramy
.
(Mistrzu, nie bij z widmotronu
.)
* Nawiasik: na płaszczyźnie SF odwołują się do tej koncepcji powieść "Przesąd" D. Ambrose'a i gra Mage: the Ascension, o których kiedyś coś tam przebąkiwałem.
Filutek vel liv
Ale który z Was to tulpa, a który ten właściwy?
No tak, o fizycznej eliminacji trudno. A czy kwintesencja, że tak ujmę, osobowości - świadomość, rozum, pamięć, emocje, etc - jest czymś "fizycznym"?
Cóż, jeśli ma rację
szkoła zachodnia to nie jest to żadne zabójstwo, ino egzorcyzm. Jeśli dalekowschodnia - jak długo tulpa się nie zmaterializuje zdolna do samodzielnego życia można chyba mówić o swoistej aborcji
. Natomiast serio i redukcjonistycznie - sądzę, że
xetras ma rację (choć chyba nieprecyzyjnie ją wyraził), tzn. bezpieczniej - przy braku dostatecznych dowodów na co innego - założyć, że ludzie (jak się zdaje) dość samotni (kłania się kwestia erotycznych pożytków z tulp, o których wspominają w swoich dyskusjach) i skłonni do mistyczno-okultystycznych egzaltacji coś sobie wmawiają.
* Przy czym... mówi to jednak dość interesujące rzeczy o funkcjonowaniu ludzkich mózgów.
*** Aczkolwiek da się rzecz
ulemić dostrzegając w Prattach i Wayne'ach z "Terminusa" swoiste tulpy bytujące w pamięci tytułowego automatu (skąd i do dwu półkul w jednej tichej mózgownicy
nie aż tak daleko), a znów w Harey tulpę zmaterializowaną, choć nie przez samego Kelvina (więc może niesłusznie obawiam się zagrobowych gromów Patrona?
bo tych lemowskich tropów nazbierało się całkiem sporo).
** Oczywiście, gdyby przyjąć deklaracje tulpujących
- roboczo - za dobrą monetę sprawa byłaby jeszcze ciekawsza. W/w mózg ludzki okazałby się dość bliski GOLEM-owi, mogąc zafundować sobie dwie (czy więcej) nakładki-świadomości na to co w nim - jadąc brzydkim
frońdyzmem - podświadome. Przy czym skoro demontaż
jednej z nich nie oznaczałby przecież ani - jako się rzekło -
likwidacji samego mózgu, ani tego co poniżej progu świadomości po niej zostało, czy byłoby to zabójstwo? Któż by pomyślał, że mówiąc o lepniaku dojdziemy do kwestii omawianych przez ledwo wspomnianego Benforda na przykładzie zaawansowanych AI, Zmechów...
O pneumie ja już milczę
Słusznie, zostawmy ją pneumokokom
.