Koniec Świata?
Wprawdzie nie o
ósmej, lecz w dwa tysiące
osiemnastym roku; zawszeć jakieś odwołanie do ósemki, a przez nią do do Mistrza...
Niby mamy ogóry (w telewizji pokazywali żywego potwora z Loch Ness w Warszawie nad Wisłą!), ale trwający od wiosny coraz intensywniejszy globalno-lokalny koniec świata jest najprawdziwszy.
Od z górą pół wieku oba koreańskie państwa pozostają ze sobą w stanie wojny, ale wszyscy widzieliśmy, jak
27 kwietnia północnokoreański prezydent Kim (do tej pory krwawy tyran) oraz południowokoreanski preezydent Moon (do tej pory marionetka i sługus) przekroczyli w obie strony symboliczną granicę między swoimi państwami, uściskali się serdecznie i złożyli pokojowe deklaracje.
12 czerwca w Singapurze prezydenci Trump i Kim przez bitą godzinę rozmawiali ze sobą w cztery oczy, umawiając się na pełną denuklearyzację Półwyspu Koreańskiego, a przywódca USA dodał, że rozważy wycofanie wojsk amerykańskich, stacjonujących w regionie od 65 lat.
W Polsce
3 lipca Kornel Morawiecki – legendarny założyciel Solidarności Walczącej, ojciec obecnego premiera oraz poseł na Sejm – udzielił obszernego wywiadu rosyjskiej agencji „Nowosti”, w którym zaapelował do prezydenta Putina i do swojego syna o podjęcie wysiłków na rzecz pojednania i współpracy miedzy Polską a Rosją.
Dzień później,
4 lipca, rozgorzał spór, kto jest I Prezesem Sądu Najwyższego. Wygląda to na pierwszy w powojennej historii naszej Ojczyzny klasyczny kryzys konstytucyjny, skoro stronami konfliktu są najwyższe konstytucyjne władze Rzeczpospolitej.
W samej Rosji, z rozgrywek XXI piłkarskiego mundialu (druga, po olimpiadzie, największa i najważniejsza impreza sportowa świata), odpadli niemal wszyscy niezawodni dotychczas faworyci:
Anglia*, Argentyna, Brazylia, Hiszpania, Portugalia, Niemcy (że o Polsce nie wspomnę...). Taki pogrom w historii mundialu nie zdarzył się nigdy.
Gdy piszę te słowa (
11 lipca), po bezprecedensowej wielodniowej akcji jaskiniowej, którą śledził cały świat, zbiorowym międzynarodowym wysiłkiem uratowano od śmierci 13 tajlandzkich chłopców.
Jak „Apollo-13”...A tuż-tuż przed nami spotkanie
Putin-Trump w Helsinkach
16 lipca. Obaj biegle mówią po angielsku, więc nawet tłumacze nie są niezbędni. Oj, będzie się działo!
Stanisław Remuszko
remuszko@gmail.com
*Zaryzykuję, choć to będzie wiadome dopiero przed północą.