Zgadzam się, TT w zamyśle nie miał badać poprawności odpowiedzi a tylko "ludzkość" zachowań, więc kwestia jaki dobry jest komputer na pewnym polu nie ma znaczenia. Natomiast czy grę w szachy da się przełożyć łatwo na pogaduszki przy herbatce to nie wiem, ale skoro Watson wygrał Jeopardy - to pewnie da się tak w ogóle, skoro pytania w tym teleturnieju zadawane są językiem naturalnym.
Nie ma o co kruszyć kopii. Nie tu leży problem. Turing przyjął (nigdy nie zweryfikowane) twierdzenie, że jeśli ktoś komunikuje się jak człowiek - to myśli jak człowiek. Głównie z braku dobrej definicji, co to jest to myślenie. Założył więc, że wystarczy zbadać objawy - aby stwierdzić istnienie samego procesu. Rzecz w tym, że nie ma żadnego dowodu, że występuje bezwzględny związek przyczynowo skutkowy. TT został obecnie zmitologizowany i generalnie pomija się ten "drobny" szczegół - że to założenie nie jest w żaden sposób uprawdopodobnione.
Sytuacja, w której Turing myślał o swoim teście była zdecydowanie odmienna od dzisiejszej. Nie mógł sądzę przypuszczać, że powstaną maszyny biliony razy szybsze i o pamięci większej tyle razy od jemu współczesnych, że w słownictwie człowieka nie ma na to właściwego przedrostka (albo nikt go nie pamięta). Myślę, że gdyby Turing znał pojecie chińskiego pokoju, to nie sformułowałby tak swobodnie wniosków, jakie wg niego można wyciągnąć z jego testu.