Krótko mówiąc zamierzasz jakies 25% populacji wystrzelić na Marsa, możliwie w śmiertelny sposób, za dużą kasę, i żeby się to pijarowo wszystkim podobało?
Z tą śmiertelnością to nie chodzi mi o celowe uszkadzanie rakiet, albo coś, po prostu o podejmowanie większego, niż aktualnie się to robi, ryzyka (by była jasność byłoby ono udziałem
wyłącznie ochotników robiących to dla sławy i/lub adrenaliny oraz skazańców, wysłanych w Kosmos/pod wodę/na Biegun za to, że wcześniej sobie adrenalinę podnosili na rózne brzydkie sposoby), przy czym nagroda też musiałaby być stosowna (obaj wiemy, że niektórych rodaków do Afganistanu zagnała wizja solidnych zarobków). Ot taka powtórka z Epoki Wielkich Odkryć Geograficznych, acz bez wyrzynania tubylców.
Po prostu usiłuję zastąpić walkę miedzy ludzmi, walką z nieprzyjaznym środowiskiem, i nawet gdyby dało się to tak skalkulować, że ofiar byłoby mniej niż w stanie naturalnym (zsumujmy ofiary wojen, burd kiboli, ba... "ekstremalnej" jazdy samochodem, w wydaniu niektórych młodzianów), a ludzka stopa stanęłaby za lat -naście na księżycach gazowych olbrzymów, to i tak proponując to czuję się - po prawdzie - b. nieszczególnie...
*(Aha: sam też bym poleciał, pierwszą rakietą...)
ps. a tymczasem odkryto dziwną planetę:
http://www.newscientist.com/article/dn17603-planet-found-orbiting-its-star-backwards-for-first-time.html
* człowiek nie ewolucja, skrupuły miewa