Prawdopodobnie było to doniesienie o brązowym karle. Im gwiazda mniejsza, tym wolniej się wypala. Małe gwiazdy są najbardziej długowieczne. Brązowy karzeł to takie prawie-gwiazda - ciało o masie minimalnie za małej aby zapoczątkować syntezę helu z wodoru, więc prawie w ogóle sie nie wypala (nie zmniejsza masy). Prawie, ponieważ jego masa pozwala już na zapalenie deuteru i trytu, które jako naturalne izotopy wodoru powstały w Wielkim Wybuchu. Dzięki temu taka prawie-gwiazda zapala sie na początku słabo i podgrzewa. Potem gaśnie (w sensie reakcji, po zużyciu deuteru i trytu), ale stygnąc wypromieniowuje energie i jest mozliwa do zaobserwowania w podczerwieni. Wykonując spektrografię mozna ustalić, czy budulec takiego karła jest pierwotną materią z Wielkiego Wybuchu, czy pogorzeliskiem innej gwiazdy. Prawdopodobnie to o czym piszesz to wykrycie takiego karła z pierwotną materią - który w związku z tym powstał w pierwszym pokoleniu po WW.
Był na ten temat duży artykuł w ŚN, tylko juz nie pamiętam, czy opisywano w nim poszukiwania takiego "świadka", czy tez fetowano jego znalezienie. Wg tamtego artykułu brazowe karły to prawdopodobnie najliczniejsza populacja obiektów we wszechświecie, tylko cholernie trudna do zaobserwowania. Po prostu gdzie nie rzucisz kamieniem tam w karła trafisz. Brązowy karzeł, który całkiem wystygł to czarny karzeł, który jest juz prawie całkiem nieobserwowalny. Jednak, jak sugerowano, w sprzyjających warunkach, np. przechwycenia przez czarną dziurę, karzeł taki od sił pływowych rozgrzewa sie i mozna go znów namierzyć...