Nie można pominąć gier z CD Projekt, tzn. "Witcher" i całego grona współpracowników - muzyczka: Percival Schuttenbach, moda na slowiańszczyznę, itd. i jakiś inny podobny obłęd*.
Sporo też graczy i jakoś programiści też liczą się - jakiś cyberpunk 2077 powstał.
Ja to jeszcze mechanicznymi flipperami się bawiłem, a potem różnymi grami na odwróconym do góry ekranem telewizorze z dżojstikiem.
Za tymi z lat 80 nadążałem, te obecne to już inny świat.
*Obłędu u Sapkowskiego dostatek, a u Lema z kolei - ironiczny dystans. Czyli lud żąda rozrywkowej wyszalni, a nie wyzwań pojęciowych.
(Lema się czyta, żeby mieć pojęcie - gra się, aby sobie ulżyć - to chyba jakoś tak jest).
Odnośnie wskazań:
"Złote popołudnie" - chyba było w antologii "Trzynaście kotów", a "Maladie" - w "Świecie króla Artura". (Chodzi o masówki a nie kolekcjonerskie wydania).
[Przy okazji - niby "supernowa" to dla NOWa tylko mniej znaczący brand, ale dla rynku i krajowego poletka istotna seria].
PS.
Oczywiście stale sobie życzę, żeby wreszcie zobrazowali (widowiskowo) "Powrót z gwiazd".