Ev,
ANIEL-u, nie jesteście odosobnieni. I ja czytałem i nadzieję miałem
. Zwłaszcza, że to modne wtedy było. Poza literaturą "faktu" (Daeniken, Mostowicz, Znicz, Donimirski, zamieszczane przez prasę - nieraz poważną np. "Problemy" - artykuły, posiadających czasem jakieś tytuły naukowe, "daenikenistów" radzieckich), poza wspomnianym cyklem komiksów o "bogach" (głównym scenarzystą był tu wspomniany Mostowicz, rysownikiem - późniejszy rysownik przygód Funky'ego Kovala - B. Polch), były komiksy Z. Kasprzaka (robiącego dziś w Belgii karierę jako Kas) - "Bogowie z gwiazdozbioru Aquariusa", dwie odmienne wersje "Zagłady Atlantydy" (bez ufoków, ale zawsze) i liczne opowiadania SF (w "Młodym Techniku", w "Politechniku") sięgające po wiadome hipotezy (sam Fiałkowski, wtedy druga gwiazda rodzimej SF po Lemie, sięgał). Był Mostowicz w TV dyskutujący panelowo ze sceptycznymi naukowcami. Była wizyta Daenikena w Polsce, która obrosła potem prasowymi dyskusjami (z udziałem m.in. - apolitycznego jeszcze wtedy - W. Łysiaka).
Potem padało coraz więcej głosów sceptycznych, wytykających "daenikenistom" metodologiczne braki, czy wręcz świadome konfabulacje, więc gdy w latach '90 - na fali otwarcia granic - nastąpił wysyp zachodniej literatury na ten temat - mnóstwo "dzieł" samego Daenikena, także autorzy znani głównie z mostowiczowych streszczeń - Sitchin, Alford, Chatelain, kupowałem to wszystko z sentymentu, ale czytałem już tylko jako SF. No może w 95% SF
. (Zwł, że "przepowiednie" Chatelaina, cytowanego prze Mostowicza z szacunkiem jako "astroarcheolog poważny" i "wybitny fachowiec" właśnie się dezaktualizowały. Ogólnie zresztą ci autorzy lepiej prezentowali się w krajowych streszczeniach, niż gdy mówili własnym głosem - krajowi popularyzatorzy wyciągali z ich, mętnych nieraz, pism najsensowniejsze argumenty. Ponadto Daeniken z wiekiem coraz bardziej popadał w jakieś dziwaczne mistycyzmy - linie telluryczne, Gaja wzywająca w sukurs kosmicznych "bogów" - wolałem gdy udawał scjentystę.)
ps. co do Manziego natomiast, to nie jest tak, jakobym był od tego (znaczy teozofii) jakimś szczególnym specem, ot dorwałem kiedyś i przeczytałem (chyba na klozecie, serio) jego - kupioną gdzieś przez Matkę z przeceny - książczynę (cieniutkie to było, więc szybko), zauważylem podobieństwo do hipotez Daenikena z jednej, a wątków atlantydzko-mistycznych obecnych we wczesnodwudziestowiecznej SF ("Głębina Maracot" Conan Doyle'a, jakieś powieści A. Merritta) z drugiej, to pogrzebałem conieco (wiadomo:
odpowiedzi szukaj w bibliotece), by ustalić skąd to...
ps.2. wątek Henocha w w/w komiksach rozwijają tomy (zeszyty) "Bunt olbrzymów" i "Zagłada Wielkiej Wyspy"