E, nie przekonałeś mnie. W pierwszym wypadku, jeśli dzieło będzie "matejkowskie" to Tytan, powiedzmy, dałby się nabrać. Ale o pozamalarskich powodach miłości do Matejki możnaby powiedzieć dopiero wtedy, gdyby ktoś odkrył prawdę (a kuku, to ja namalowałem ten obraz!) a Tytanowi natychmiast przestał się on podobać. (Co by znaczyło, że ważny jest sam Matejko, a nie jego obrazy). W drugim wypadku w ogóle nie mam mowy o zachwytach, jeno o kasie.
A tak na marginesie, ale wątek w zasadzie sie zgadza, jak to jest z tym starym pytaniem: "Czy Bóg może stworzyć taaaki wielki kamień, żeby nie mógł go podnieść?" Poświęciłem nieco czasu w święta, aby to rozwikłać i sumę przeczytanych zdań na ten temat można zawrzeć w trzech wzajemnie się wykluczających tezach:
1. Boga wszechmogącego nie ma. (Zdanie to zaprzecza istnieniu Boga wszechmogącego).
2. Bóg jest wszechmocny w taki sposób, że może coś takiego zrobić, choć nam nie mieści się to w głowie (jesteśmy na to za głupi).
3. Bóg mógłby najpierw zrobić taki kamień, którego czasowo nie mógłby podnieść, po czym wszechmocnie zmienić się tak, aby było to możliwe (wersja przekupki).
A co na to prawdziwi filozofowie?