Autor Wątek: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...  (Przeczytany 2066991 razy)

maziek

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #345 dnia: Grudnia 06, 2006, 07:58:37 pm »
Patrzcie... http://www.gazetawyborcza.pl/1,75476,3774305.html
edit: i jeszcze - [size=16]WODA JEST NA MARSIE[/size] - http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3777684.html?skad=rss


Tytan: kiedyś były na allegro
« Ostatnia zmiana: Grudnia 07, 2006, 02:47:32 pm wysłana przez maziek »

Evangelos

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #346 dnia: Grudnia 09, 2006, 11:08:10 pm »
Witam serdecznie.
Woda jest na Marsie, a teleskop Hubble'a znalazl dowody na istnienie "ciemnej energii" we wszechswiecie: http://hubblesite.org/newscenter/archive/releases/2006/52/. Jupi! Moze przejde na ciemna strone mocy  ;D

Ale ja jeszcze do posta Mazka:
"A tu tytuł z GW:  Biskupi: Ewolucja, ale z Bogiem
uważam, że tytuł jest super, złota czcionka roku  
 
całość: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3754813.html?skad=rss".

Najbardziej podoba mi sie w tym tekscie, cytuje, "Biskupi przywołują słowa Jana Pawła II, który w [size=14]1996r[/size]. powiedział: "Nowe zdobycze nauki każą nam uznać, że teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą". No bardzo to odkrywcze, zaiste. Fajne jest tez o indeksie ksiag zakazanych: 14 czerwca 1966 papież Paweł VI, po Soborze Watykańskim II, uznał Indeks za dokument historyczny i przestał on obowiązywać wiernych. Groźba ekskomuniki za czytanie książek niedozwolonych została odwołana. Zaprzestano jego publikacji, jednak [size=14]dotychczasowe indeksy nie zostały uchylone ani anulowane [/size](wziete z http://pl.wikipedia.org/wiki/Indeks_ksi%C4%85g_zakazanych#Kopernik).
To do nich dotarlo dopiero wtedy? Jak juz ludzie zdazyli z kosmosu wrocic?
Naprawde ciesze sie, ze przyszlo mi zyc w obecnych czasach. Nowego oszolomstwa mnostwo dookola, z politykami i "duchowienstwem" na czele, ale przynajmniej nikt mnie nie spali na stosie  :D, by pozniej posmiertnie jako tako przepraszac. Notabene, data rehabilitacji Galileusza to rok 1992, o ile dobrze pamietam... Tez szybko.
p.s. Wybaczcie prosze, jesli edycja tekstu nie udala mi sie tak, jak chcialem. To moj pierwszy post  :)


maziek

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #347 dnia: Grudnia 10, 2006, 10:20:44 am »
Zawsze należy rozpatrywać sprawy w ich  kontekście. Dlatego sądzę że wypowiedź papieża jak i jego działania zmierzające do rehabilitacji uczonych (tylko czy to był Galileo czy Bruno? Galileusz umarł na starość a nie na stosie) - w każdym razie w środowisku papieża jego działania były bardzo rewolucyjne. Tak mi sie przynajmniej wydaje. Na tym tle kiepsko wypada B16, który zaraz na samym początku wypowiedział się nt. świętej inkwizycji, ze wszystko było OK.

A z wodą na Marsie to dlatego taka super ważna informacja, że jeśli te zdjęcia sa poprawnie interpretowane to świadczą o obecności wody w stanie ciekłym w tej chwili na Marsie - a więc w domyśle nieprzerwanie od 2-3 miliardów lat. Co powiększa szansę na istnienie tam życia. Do tej pory widomo było że woda na pewno jest w czapach biegunowych, jak również rozmaite formacje interpretowano jako efekty działania ciekłej wody, lecz nie wiadomo było, czy są to twory z wczoraj, czy z przed miliarda lat.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 10, 2006, 10:26:19 am wysłana przez maziek »

Hokopoko

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #348 dnia: Grudnia 10, 2006, 10:24:53 am »
Kościół nie musi się w zmienianiu swoich paradygmatów spieszyć, bo dla funkcjonowania ziemskiej cywilizacji nie mają one juz i tak większego znaczenia. Ot taka sztuka dla sztuki...

maziek

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #349 dnia: Grudnia 10, 2006, 10:27:00 am »
Ale mógłby jasno powiedzieć, że zajmuje się czym innym niż nauka.

Evangelos

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #350 dnia: Grudnia 10, 2006, 12:28:13 pm »
Hmmm, ja jestem zdania, ze jest to instytucja tak skompromitowana i odpowiedzialna za tyle nieszczesc i tragedii, ze niepotrzebne i nawet troche nie na miejscu sa ich naukowe madrosci. Jesli jeden nieomylny papiez pod wplywem niejako Ducha Swietego wypowiada jakies objawienie, a nastepnie inny nieomylny za 200 lat mowi, ze moze jednak to nie tak do konca i jednak moze nie mamy racji, to moze w koncu dac sobie spokoj z ocenami i teoriami, bo to faktycznie sztuka dla sztuki i wieki opozniona w stosunku do biezacych wydarzen. Chociaz z drugiej strony KRk ma miliony wyznawcow i jesli dla nich opinie przywodcow sa wiazace i istotne, to dla ich szacunku milkne juz na ten temat. Tak sie tylko obruszylem, bo ja nie mam nic przeciwko innym wiarom, pogladom i wyznaniom, jesli tylko nie dzialaja na szkode innych, ale niestety nie zawsze dziala to w druga strone.

Fajnie z ta woda, bardzo bym sie ucieszyl. Bylby to oczywisty dowod, ze zycie moze sie rozwinac nie tylko na Ziemi, ale i gdzies indziej, choc ja jeszcze poczekam z rewelacjami, bo w wywiadzie naukowcy z NASA wypowiadaja sie, ze to moze byc obsuwajacy sie suchy material skalny. Z reszta kiedys czytalem, ze klimat na Marsie byl w przeszlosci diametralnie inny i obecne teraz czapy lodowe wystepowaly w stanie cieklym, stad koniecznie szukali sladow zycia z przeszlosci. Tak czy siak bardzo nieprawdopodobne jest, bysmy istnieli jako zycie we wszechswiecie sami, Mars Marsem, ale jest jeszcze caly wszechswiat. Bardzo tez nieprawdopodobne, ze inny gatunek osiagnie poziom cywilizacyjny umozliwiajacy kontakt (bo w innym przypadku poki co i tak nie wybadamy, czy gdzies daleko istnieje zycie) w podobnym co my momencie, bo nasza cywilizacja niestety, to milisekunda wobec czasu istnienia universum i ciezko trafic tak, zeby w tej samej milisekundzie cos gdzies indziej sie rozwinelo i umialo zbudowac radio lub laser. I najlepiej jakos blisko. Wobec tego jasne, cokolwiek, jakikolwiek znak bylby bardzo cenny.
"Jestesmy sami we wszechswiecie, nie jestesmy sami, obie mozliwosci sa przerazajace" - Arthur C. Clarke.

dzi

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #351 dnia: Grudnia 10, 2006, 09:47:14 pm »
Jesli dla Was to taka sztuka dla sztuki to moze poprostu zejdzcie z tematu? Bo zwyczajnie obrazacie wszystkich tych dla ktorych istnieje cos poza rozwojem cywilizacyjnym i biologicznym rozmnazaniem i dla ktorych to sztuka dla sztuki nie jest.

Evangelos

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #352 dnia: Grudnia 10, 2006, 10:49:31 pm »
No ja juz napisalem przeciez, ze przez szacunek zamilkne.   :-X

Ostatnio przeczytalem kilka ksiazek Anthony'ego deMello (Spiew ptaka, Przebudzenie, Wezwanie do milosci). Bardzo polecam, niezwykle madre, stawiajace pytania i nie dajace prostej odpowiedzi, lecz zmuszajace do znalezienia jej samemu. Swietna, wzbogacajaca lektura, ktora nie pozostawia obojetnym, koncentruje sie na istotnych aspektach zycia i daje mnostwo do myslenia. Zetkneliscie sie kiedys z tym autorem?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Anthony_de_Mello
Linki przekierowuja do elektronicznych wersji ksiazek.

ANIEL-a

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #353 dnia: Grudnia 10, 2006, 11:04:30 pm »
Wybacz, ale dla mnie to takie łatwe niby-mądrości, pisane przez kogoś, kogo tak naprawdę nic poważnego w życiu nie dotyka, który żyje wygodnie i w miarę dostatnio. "Jeśli nie jesteś szczęśliwy, to oznacza tylko tyle, że koncentrujesz się na tym, czego nie masz. W przeciwnym razie musiałbyś doświadczać błogostanu." - powiedz to komuś, kto właśnie stracił dziecko, na pewno ta głęboka myśl wprowadzi go w błogostan...

A to:
"SPRAWA ARBUZÓW - Trzej chłopcy, oskarżeni o kradzież arbuzów, zostali przyprowadzeni do sądu i stanęli przed sędzią, spodziewając się najgorszego, gdyż był on znany jako człowiek surowy. Był on również mądrym wychowawcą. Stukając młotkiem, powiedział: "Ktokolwiek z obecnych, kto będąc chłopcem, nie ukradł ani jednego arbuza, niech podniesie rękę". Czekał. Urzędnicy sądowi, policjanci, widzowie - i sam sędzia - trzymali ręce przed sobą na biurkach. Kiedy się upewnił, że w sądzie nie podniosła się ani jedna ręka, sędzia powiedział: "Sprawa zostaje oddalona". "

to popłuczyny po jednej takiej skompromitowanej opowieści z jednej takiej skompromitowanej książki...

dzi

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #354 dnia: Grudnia 10, 2006, 11:19:48 pm »
Widzisz ANIEL-u, rzeczy nie sa rowniez tak proste jak Ty to opisalas, bo znam osobiscie przyklad czlowieka, ktory potrafi przyjac bardzo ciezkie dla Niego przezycia z bardzo imponujacym mi spokojem i poddaniem. I dzieki temu jest szczesliwszy. Sam sie od Niego wiele nauczylem na tym polu (przez obserwacje).

edit:
Dzieki Evangelos (jak strasznie pretensjonalny jest ten nick! brrrr) za patent, obilo mi sie to nazwisko o uszy ale nie znalem. Moga mnie jego ksiazki zainteresowac. Sztampowo polece Ci Coelho choc zapewne znasz. (Biedna ANIEL-a ;) ).
« Ostatnia zmiana: Grudnia 10, 2006, 11:25:33 pm wysłana przez dzi »

maziek

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #355 dnia: Grudnia 10, 2006, 11:41:22 pm »
A ja ostatnio musiałem oddać część książek, bo już nie miałem gdzie mieszkać. Wyglądało to mniej więcej tak, że co rusz którąś otwierałem i czytałem, żeby załapać o czym była, więc szło to raczej powoli, no i większość została. Ale między innym  wpadło mi w ręce "Czterech pancernych" i zaraz zacząłem czytać, tą pierwszą scenę, jak to są w tajdze na polowaniu i starego atakuje tygrys ussuryjski, a Janek celnym strzałem ratuje mu życie (znaczy staremu). Jak doszedłem do tego fragmentu, kiedy stary Trofim Siemionycz odcina uszy martwemu tygrysowi i wręcza je jako trofeum Jankowi, to normalnie łzy mi pociekły po brodzie. Własciwie to się rozbeczałem. Zupełnie nie wiem dlaczego. Do tej pory płakałem tylko jak w Potopie (na filmie) Oleńka pod koniec w kościele słucha o zasługach Kmicica i mówi: "Jędruś, jam ran twych niegodna całować" a on na to " ta co!, ta co!" Buuuuuuu. Ogólnie po to to napisałem, że w sumie nieważne co jest w książkach, ważne co w nas, jakie struny one poruszają...

dzi

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #356 dnia: Grudnia 11, 2006, 12:39:52 am »
Ja bylem dosc zszokowany (wiecie jak malo czytam) gdy czytajac pewne opowiadanie (jechalem akurat 3 godziny pociagiem wiec taka sobie rozrywke wymyslilem) w Nowej Fantastyce (czy czyms) tez bylem prawie bliski placzu.

Swietne opowiadanie, fantasy ale oparte na slowianskiej mitologii. O honorze, milosci, bohaterstwie, mezczyznie, kobiecie, ludziach, religii....

Piekne!  :'(


;)

Falcor

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #357 dnia: Grudnia 11, 2006, 12:42:37 am »
Cytuj
osobiscie przyklad czlowieka, ktory potrafi przyjac bardzo ciezkie dla Niego przezycia z bardzo imponujacym mi spokojem i poddaniem.
Nie znam Twego znajomego, więc moja wypowiedź może być nieco bezczelna, ale czy to nie jest takie trochę wyjałowienie z uczuć? Rozumiem, że wszystko spływa po nim jak po kaczce.

Każdego można wewnętrznie zniszczyć. Wystarczy tylko wiedzieć gdzie uderzyć, lub męczyć odpowiednio długo. I wtedy nie ma "złotej rady".

Swoją droga to jak sobie czytam czasami Dostojewskiego, to rzuca mi się w oczy jak bardzo emocjonalnie ludzie podchodzili kiedyś do życia (zakładając, że Fiodor nie ubarwiał ich zbyt mocno). Kiedyś jak stało się coś ważnego, to wywoływało albo szczerą radość, albo łzy. Dziś, chyba głównie przez zalew złych i dobrych informacji płynący z tv czy sieci, dużo trudniej nas wzruszyć. Chyba w jakiś sposób wyzbywamy się tego co w nas najcenniejsze. Tak mi się to widzi.


dzi

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #358 dnia: Grudnia 11, 2006, 09:21:10 am »
Cytuj
Cytuj
osobiscie przyklad czlowieka, ktory potrafi przyjac bardzo ciezkie dla Niego przezycia z bardzo imponujacym mi spokojem i poddaniem.
Nie znam Twego znajomego, więc moja wypowiedź może być nieco bezczelna, ale czy to nie jest takie trochę wyjałowienie z uczuć? Rozumiem, że wszystko spływa po nim jak po kaczce.

Każdego można wewnętrznie zniszczyć. Wystarczy tylko wiedzieć gdzie uderzyć, lub męczyć odpowiednio długo. I wtedy nie ma "złotej rady".

Swoją droga to jak sobie czytam czasami Dostojewskiego, to rzuca mi się w oczy jak bardzo emocjonalnie ludzie podchodzili kiedyś do życia (zakładając, że Fiodor nie ubarwiał ich zbyt mocno). Kiedyś jak stało się coś ważnego, to wywoływało albo szczerą radość, albo łzy. Dziś, chyba głównie przez zalew złych i dobrych informacji płynący z tv czy sieci, dużo trudniej nas wzruszyć. Chyba w jakiś sposób wyzbywamy się tego co w nas najcenniejsze. Tak mi się to widzi.

Zle zrozumiales bo zle opisalem. Ciezko wytlumaczyc. Chodzi raczej o to by nie rozpaczac nad czyms co juz minelo, na co sie nie ma wplywu. Bo to nic nie daje.
No ale trudno mi to wytlumaczyc jakos sensownie. Tak czy siak nie calkiem sie zgadzam z tym co napisala ANIEL-a, chcialem tylko pokazac ze moga istniec inne podejscia.

Hokopoko

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #359 dnia: Grudnia 11, 2006, 04:27:23 pm »
Cytuj
Jesli dla Was to taka sztuka dla sztuki to moze poprostu zejdzcie z tematu? Bo zwyczajnie obrazacie wszystkich tych dla ktorych istnieje cos poza rozwojem cywilizacyjnym i biologicznym rozmnazaniem i dla ktorych to sztuka dla sztuki nie jest.

Akurat dla mnie tak rozwój cywilizacyjny, jak i - szczególnie - biologiczne rozmnażanie są pewnymi aspektami całości, tak samo jak tylko aspektami są wszelkie wzniosłości, dla których inni potrafią czy to wpadać w ekstazę, czy to nawzajem się zarzynać. Czy się to komu podoba, czy nie, czy się ktoś na to obraża, czy nie, są to zjawiska lokalne i przejściowe. Kościelne dogmato-paradygmaty mają mniej więcej taką samą wartośc jak ustawy naszego sejmu - i zresztą wiele z nich było powoływanych do życia właśnie przez głosowanie, częstokroć w okolicznościach nie lepszych niż obecne ekscesy w 4RP, bo uznaniem takiego czy innego stanowiska za prawomyślne można było skazać na banicje czy inne restrykcje swoich przeciwników politycznych (i "biznesowych"), którzy mieli odrobine inne poglądy filozoficzne w danej kwestii. Historia tak Kościoła, jak i innych wyznań jest takich smaczków pełna. Więc rzeczywiście "sztuka dla sztuki" to może  i nie jest, bo ta zakłada bezinteresowność. Zaś obecne stanowisko Kościoła jest swego rodzaju grą. Zyskać co prawda zbyt wiele już się tu nie da, ale stracić - przez nierozważne posunięcia - można sporo.