Jednak zgodnie z twoją logiką postulowanie czegokolwiek byłoby nieuzasadnione, bo wszędzie tam gdzie chcielibyśmy dojść fundamentu zjawisk i procesów musielibyśmy byśmy tego zaniechać jako "nadprogramowe" (i w desperacji pociąć się brzytwą samemu).
To nie ja! To ten paskudny Okham!

Oczywiście, można postulować istnienie różnych rzeczy, tylko następnie należy się zastanowić czy są one potrzebne. Tzn - czy wnoszą do procesu poznawania świata coś istotnego. Jeżeli np. wprowadzenie nowego bytu (w naszej dyskusji może być nim informacja jako taka, jako samodzielnie istniejące coś) powoduje lepsze zrozumienie problemu, a co więcej - daje się jakoś udowodnić, jeżeli nie doświadczalnie, to choćby logicznie, to oczywiście zakładamy istnienie tego bytu.
Jeżeli natomiast dodanie nowego bytu nie powoduje żadnego przyrostu wiedzy, a wprowadza tylko zamęt interpretacyjny, to wycinamy, wycinamy

Nie uważam też oczywiście, że informacja nie istnieje, ale 1) nie sądzę, żeby istniała osobno, jako tylko "czysta informacja", bez nośnika
2)tak jak piszecie - musi być przez kogoś odczytana, dopiero wtedy staje się informacją. Wiem, że przyjmuje się, że tym odczytującym "kimś" może być aminokwas w komórce, który odczytuje informację z łańcucha DNA i "wie" z jakim innym aminokwasem ma się połączyć, aby stworzyć potrzebne białko, jednak uważam, że jest to naciąganie pojęcia "odczytu informacji" do granic.
Wszystko jest informacją, owszem - dla człowiek (a i to zależy, dla którego

)