Z owej tradycji nie wynika niezależność (użycie "i") przewagi niedzieli nad wtorkiem...wynika z niej niedzielna zależność:)
Z tradycji wynika regulacja prawna - niedziela to czerwona kartka w kalendarzu.
Uważam, że owa tradycja nie powinna być argumentem w tej dyskusji.
Rewolucja francuska próbowała ale okazało się to niemożliwe.
Porównywanie polskiej gospodarki do niemieckiej – inne poziomy.
Nie porównuję gospodarek. Raczej mam na myśli, że to bez znaczenia, czy niedziele są handlowe, czy nie.
Np. zapowiadane podniesienie płacy minimalnej od stycznia w niektórych dużych zakładach pracy poskutkowało tym, że zmienili pracownikom umowy z całego na 3/4 etatu.
To nie ma nic do rzeczy. To jest raczej argument za tym co pisałem - pracodawcy są bezwzględni i jeśli nie postawi im się tamy to ludzi wykorzystują.
W Niemczech raczej takie sytuacje się nie zdarzają.
Nie bo maja prawo pracy, które na to nie pozwala.
Poza tym ów zakaz działa wybiórczo. Te pozwolenia w zależności od obrotów, metrażu, położenia, samozatrudnienia...wyłączanie stacji benzynowych (dlaczego?) są po prostu niesprawiedliwe.
Wydaje mi się, że istnieją ważkie przyczyny, dla których muszą być wyjątki. Zakres tych wyjątków to inna dyskusja. Ale co do zasady nie uważam tego typu wyjątków mających uzasadnienie za z gruntu niesprawiedliwe.
Margines - wspieranie się tradycją - więc: in vitro, gwałty, badania prenatalne - podobnie? Tradycja zakazuje i nakazuje?
Strasznie demagogizujesz i wg mnie zupełnie bez związku. Ja mówię o tradycji a nie fundamentalizmie religijnym a zwłaszcza o wykorzystywaniu go w polityce. Podawanie prawej ręki to też tradycja, podobnie jak chodzenie po ulicy ze schowanym siusiakiem i szacunek dla innych - czy w tym też widzisz coś złego
? Po prostu dużo osób w niedziele chce mieć wolne. Nie dociekam, z jakiego powodu. Czy dlatego, że ich znajomi akurat wówczas też mają wolne, czy dlatego, że chcą pójść do kościoła.
Są po prostu różne grupy interesów, właściciele sklepów, pracujący w nich ludzie i kupujący. Z tej grupy tylko pracownicy muszą pracować w niedzielę, pozostałe dwie grupy są z tego zadowolone.
Ten podział jest nieprawdziwy. I właściciel i pracownik są kupującymi. Nie są to grupy rozłączne. Krótko mówiąc kupującymi jesteśmy wszyscy.
Ponadto właściciel bywa pracownikiem w sklepie, w którym zatrudnia też inne osoby.
Czy zbiory zachodzące są nieprawdziwe? Podział jest jak najbardziej prawdziwy (może niepełny). Podobnie jak podział na umiejących pływać i topielców. I podobnie jak w kwestii wolnego w niedzielę w momencie, kiedy toniesz (ptfu-tfu) - to do której grupy się zaliczasz? Bliższa ciału koszula. Planowanie zakupów z uwzględnieniem zamkniętych sklepów w niedzielę nie stanowi dla większości osób najmniejszego problemu. Uważasz, że gdybyś osobiście nie chciała pracować w niedzielę, to byś zmieniła zdanie co własnego wyboru, bo chcesz w niedziele zakupy robić?
To co wcześniej napisałam: to nie problem korporacyjnych marketów, ale problem dla całej rzeszy kooperujących.
Prawdopodobnie ludzie per saldo będą kupować dokładnie tyle, ile obecnie. Nie będzie to miało wielkiego wpływu na nic, a zwłaszcza na kooperantów, bo oni nie muszą kooperować akurat w niedzielę a nawet często nie mogą ze względu na ograniczenia ruchu tirów (też niesprawiedliwe
?). Przypuszczalnie też biorąc pod uwagę różne wolne za niedziele itd. dokładnie taka sama liczba ludzi będzie pracować w sklepach jak teraz.