Słusznie, masz rację, poprawiam się, to było humanistyczne egzaltowane i nieścisłe. Koszty są znikome dla kilkunastu kg. Wątpię, aby były możliwe do zauważenia. Gdyby Cię to jednak nadal trapiło - bardzo dobrym rozwiązaniem byłoby nabywanie tego piwa jak najbliżej celu podróży, na przykład w tym Lidlu, który jest oddalony o zaledwie 2,5 km. Co prawda to nie jest odpowiedź na Twoje pytanie - ale jak rozumiem jego celem jest znalezienie jak najtańszego sposobu dostarczania do Twego mieszkania budweisera z Lidla. Cóż, jeśli ograniczenia czasowe nie są istotne - to najtaniej będzie dymać na piechotę (rower też się przecież zużywa) - ewentualnie z jakimś wózkiem, żebyś się nie natargał. Słyszałem, że w Warszawie często porzucają wózki dziecięce, więc sprzęt byłby za darmo a dzięki resorowaniu piwo nie byłoby wstrząśnięte. Sąsiedzi nie wytykaliby Cię palcami, ze niesiesz flachy. Mógłbyś też rozważyć picie po drodze, wówczas mielibyśmy problem zmiennej masy, który rozwiązał bodaj Ciołkowski - byłoby Ci coraz lżej ale tylko pod warunkiem, że miałbyś gdzie się po drodze wysikać. Może nawet po dojściu do domu czułbyś się tak lekko, że zawróciłbyś po kolejną partię? W zasadzie to by było perpetuum mobile wtedy.