Wracając jeszcze na chwilę do wczorajszego postu LA:
Spróbuj usunąć religię jako pokarm duchowy, niech i niezbyt wysokiego gatunku, a pozostanie próżnia.
Usuwanie siłą, przemocą - wdrażanie jednako obowiązujących totalitaryzmów może doprowadzić tylko do sytuacji odwrotnej: konsolidacji ludzi wierzących w podziemiu i paradoksalnie: do umocnienia wiary i jej szerzenia.
Więcej: słowo "usuwanie" wywołuje historyczny dreszczyk.
Może raczej należałoby zapytać czy jest możliwe samoczynne wygaszenie religii, naturalne - ludzie odchodzą od wiary bez przymusu, bo jej zwyczajnie nie potrzebują.
I tutaj zgadzam się z panami, że nie ma substytutu dla religii - z prostego powodu, który już wymienił
maziek: żaden inny system nie daje obietnicy wiecznego życia. Nie daje takiej nadziei. Właśnie: ta wolność trudna do zniesienia. Wolność od życia wiecznego, której chciał snergowy Łotr:)
Dawkins w "Bogu urojonym" - w rozdziale dziesiątym pt. " Niezbędna luka?" napisał:
W różnych czasach o religii mówiono, że spełnia w ludzkim życiu cztery ważne funkcje — daje wyjaśnienie, zachętę, ukojenie lub pocieszenie i stanowi inspirację.
Wyjaśnienie, zachętę i inspirację stosunkowo łatwo zastąpić/przerzucić na inne dziedziny. Natomiast z pocieszeniem trudno dyskutować. Dawkins próbuje tutaj łatać "infantylizmem", że dojrzały człowiek nie potrzebuje fałszywej pociechy. Zapewne, ale w większości mówimy o niedojrzałych ludziach, tych, o których napisał
LA.
Jednak wciskanie hamulca jest poniekąd niezbędne...zmierzam do cytatu z
Summy...w rozdziale" Metafizyka eksperymentalna" Lem napisał:
Szczególne znaczenie mają systemy metafizyczne upowszechnione społecznie jako religie. Każda bowiem religia, bez względu na to, czy takie tendencje uczestniczyły w jej powstaniu, stanowi społeczny regulator stosunków międzyludzkich, nie wyłączny naturalnie, dominują bowiem regulatory inne (pochodzenia ustrojowo–ekonomicznego), ale każda religia ciąży ku temu, aby się podobnym regulatorem stać. Zagadnienie pragmatycznej wartości religii dla jednostek, jej moc stwarzania równowagi duchowej jako narzędzia doskonałego pogodzenia z egzystencją schodzi na dalszy plan wobec — nieraz przez nikogo nie zamierzonych — konsekwencji jej oddziaływania zbiorowego.To tutaj pojawia się zgrzyt - nie w miejscu indywidualnego wyboru wierzącego, ale w oddziaływaniu społecznym zbiorowości religijnej - jej wpływie na np. system oświaty itp.
Choć wróżą, że jednak coś się wydarzy - coś, ale nie sekularyzacją. Coś synkretycznego - w imię tego - spodobał mi się zwrot ten 
- "rebelia przeciw banalnej codzienności"
Zwrot świetny, ale zdaje się związany ze starą poetyką: respirytualizacja, przełom religijny;)