Dobra, wczoraj byłem ze zrozumiałych powodów w nastroju koncyliacyjnym, przemijanie i te sprawy - ale dzisiaj niech Bóg ratuje Wasze dusze (czy co tam macie zamiast nich).
Primo, w ogóle nie chodzi o to, że to było i tamto było. Chodzi o przejście jakościowe. Po raz trzeci mówię, że chodzi mi o czasy powiedzmy 50 lat wstecz, znaczy odkąd pamiętam

.
Czarownic nie było, ale była prawda o czarownicach. Q nie mów, że nie rozumiesz różnicy. Dla nas to jest "polowanie na czarownice", synonim szukania kozła ofiarnego - dla nich to było polowanie na prawdziwe czarownice. Gdybyś argumentował,że tak naprawdę ci, którzy to rozpętali, organizowali lub przeprowadzali wiedzieli, że czarownic nie ma - to bym się z Tobą zgodził, o ile byś wykazał, że tak faktycznie było. Ale ponieważ studiowałem nieco tę sprawę to mi wynika, że średnia była taka, że jednak w czary wierzono.
Mam tu na myśli średnią taką, że zawsze w zjawiskach społecznych jest oscylacja i są i wariaci, i serwiliści, i mendy, i ludzie z misją, obszarpańcy duchowi i ludzie bez skazy. Tak było na przykład w Niemczech hitlerowskich w czasie II wojny światowej, tym niemniej mimo tej oscylacji powszechnie i słusznie widzi się III Rzeszę jako "państwo-mordercę". Nie o to więc chodzi, że jest to i to i że na przykład Twaina dziadka ktoś szargał - tylko ile tego było w cukrze. Nawiasem mówiąc zgodnie okrzyknięto ostatnią kampanię w USA jako wybitnie brutalną i demagogiczną, więc jednak widocznie za Twaina było lepiej.
I w związku z tym liv, jeśli uważasz, że nic się nie zmieniło w tej "średniej" - to ja to przyjmuje do wiadomości, choć Ci nie wierzę

. I nie chodzi o to co piszesz (obraz "tej" prawdy) tylko o zjawisko. Mnie osobiście najbardziej pasuje tu rozprzestrzeniający się zabobon - np. wzmiankowane szczepionki, chemitrails, fluoryzacja past do zębów i inne tego rodzaju rzeczy. Nie mają one ładunku politycznego nasi-obcy, więc jak na dłoni widać, że albo jest jakaś siła, instynkt w ludziach, która każe im wierzyć w brednie, albo własnie nie potrafią tego sprawdzić lub im się nie chce. A te zjawiska narastają i to głównie, jeśli nie wyłącznie poprzez fora internetowe.