Cd.
6.
cd.
gdyby homoseksualizm miał na przetrwanie gatunku wpływ tylko negatywny, to już dawno zostałby przez tenże dobór odsiany
To też ładny przykład nieporozumień z ewolucją.
Ewolucja Przyjacielu razem z doborem naturalnym nie wie co to znaczy "dawno" ponieważ działa póki może wiecznie i nie zmierza w jakimś kierunku w celu osiągnięcia doskonałości i nigdy "złych" genów nie odsieje na dobre bo sama je tworzy bo się te teraz "złe" mogą okazać kiedyś "dobre".
Dopóki jakieś geny szkodzą tylko w ograniczonej skali, a nie zagrażają powielaniu sie gatunku jako populacji ona taka przypadłość "olewa" i ciągnie takie słabostki dalej, a nie tak jak w Twej sympatycznej (choć przyznam, że z obroną genów homoseksualizmu jako pożytecznych dla ewolucyjnego rozwoju mnie zabijasz

przecież to absurd) wizji, że nie ma już genów "be" bo wszystkie są od dawna (od "dawna"-he he he) już jakoś tam dobroczynne bo warunkują dobroczynność innych genów (nota bene ciekawe skąd to zaczerpnąłeś? - może z tych samych źródeł co hipoteza o wyselekcjonowaniu przez dobór naturalny religijności

)
Ponadto ewolucja o wiele chętniej realizuje nowe pomysły, ale na starych patentach - rzadko sie ich pozbywa -jeśli już- to opornie i z trudem.
Mówiąc obrazowo działa troche nie jak inżynier co zastąpił lampę doskonalszym tranzystorem, lecz raczej jak majsterklepka co jadąc wozem drabiniastym po coraz większych wybojach zamiast dołożyć resory będzię tę konstrukcję ciągle łatać deskami i dolepiać jakieś prowizorki i po pewnym czasie posuwa sie naprzód, ale już dosyć dziwacznym wehikułem.
I dlatego kangurom nie wyselekcjonują się sprężyny miast kończyny a żyrafom teleskopowo wysuwana szyja.
Dobrym przykładem na inżynieryjne partactwo ewolucji może być właśnie człowiek, który z pkt. widzenia mechaniki jest dość pokraczny i jakby z epoki maszyny parowej

- jakaś plątanina przewodów, pompa ssąco-tłocząca o niskiej sprawności, szybko zużywające się rusztowanie a awaryjność, że pożal się boże

Tak więc przystosowywanie się gatunków w drodze ewolucji w konsekwencji w dłuższej perspektywie czasu wcale nie prowadzi do żadnych "ulepszeń" - z punktu widzenia inżyniera często wręcz przeciwnie. A jako, że ewolucja dokonuje operacji na wielkich liczbach to może sobie pozwolić na marnotrawstwo (tym bardziej przy praktycznie nie ograniczonych zasobach).
Nie jest więc tak Hoko, że dobór naturalny "czyści" do końca "nie trafione" mutacje, niestety

Cdn.