Program o Lemie na TVP1 (03.04.06) Komentarz.
To, co zobaczyłem, było tak żenujące, że wprost brak mi słów. Zamiast analitycznego podsumowania twórczości Lema, był niewiarygodnie niski bzdet trwający zdaje się 15 minut. Nawet nie 30 min. Nie byli w stanie poświęcić więcj drogocennego czasu antenowego, by uczcić TAKIEGO człowieka. Jakby ludzie tej miary co Lem, padali jak muchy codziennie. Nawet Kotanowi poświęcono więcj czasu, nie mówiąc już o Papieżu.
Te łachudry z TVP winny były przygotować godzinny przynajmniej program. Tymczasem dali zlepek starych (dobrze wszystkim zainteresowanym znanych) wywiadów ze Staszkeim, plus kilka drgających (tandetnie podstarzonych) fotografii. Obecność Jarzębskiego była tu tak oczywista, jak powszechne prawo ciążenia (liczyłem jednak również na Szpakowską), jednak cała reszta z niejakim Bagińskim na czele, to już niestety jawna prowokacja. To był gniot na poziomie Polsatu! Zwłaszcza te cholerne wzorki, które zastąpiły twarz Jarzębskiego, latając i mrugając, podczas gdy jego głos szedł z offu (tonąc w wizulanym chaosie). Dlaczego tak zrobiono? Bo koleś za długo gadał i sztywny był jak kłoda. Więc trza było tu coś dać, co by się widownia nie znudziła! S****syny. Pewnie durna młodzież odpowiada za edycję tego programu. Niech ich tylko dorwę w swoje rączki.
Miła pani, która z powagą zapowiadała ów program, nie popełniła na szczęście standardowego błędu ludzi niekompetentnych: nie fantastyka, czy też literatura fantastyczna (jak wielu wymawia) lecz Fantastyka Naukowa, z naciskiem na naukowa! I tyle dobrego, bowiem to, co zostało tutaj przedstawione, niestety nie zachęci nikogo, by sięgnął po literaturę Lema. A wszyscy, którzy mają śladowe choćby pojęcie o Staszku, byli zapewne tak samo załamani jak ja. Jaki był target tego potwornego gniota, ja się pytam? Liczyłem na wypowiedzi specjalistów, w stylu pogadanki jak w TVP Kultura. O wartościach literackich (z Jarzębskiego zostały tu niestety popłuczyny) O technologii (?) O Staszku prywatnym (?). Nic niestety... Ów cenny czas antenowy, który te łachy łaskawie poświęciły Lemowi wypełnili jakąś "Katedrą", której treść ma się tak do twórczości Lema jak pięść do nosa. (formy jednak nie tykam, bo to inna bajka). Biedny ten Bagiński. Biedny Jarzębski.
Czy te kilka sensownych słów, które udało im się wypowiedzieć (a które i tak utonłęły w morzu skaczących obrazków) ma stanowić jakiekolwiek podsumowanie? Mowę pożegnalną?
To raczej kpina i wzruszenie ramionami...
Zobaczymy, co też ludzie powiedzą jutro na cmentarzu.
A teraz nieco ostrzej. Może nawet za ostro.
Lem miał pecha, że odszedł właśnie teraz. Bowiem cały cyrk przejęła rocznica śmierci wiadomej. Jest to największa ironia losu, jaką można było sobie wyobrazić. Pamiętacie chyba wszyscy "mapę gwiazd zalepioną kartonem" oraz pewne sposoby na ocalenie miłości bliźniego. Nie mam nic przeciwko naukom Jana Pawła II, lecz gdyby podobne tłumy mogły się pochwalić znajomością książek Lema, świat (jak i nasz marny kraik) byłby znacznie milszym miejscem.
Zapodany łaskawie program, stał się lustrem, w którym obiło się całe nasze społeczeństwo z realizatorami włącznie: byle jak, byle co i po łebkach, za to z fajerwerkami (owo wciśnięcie Katedry, bo to niby głos młodych). Jeśli tak państwo widzicie cały dorobek Stanisława Lema, to ja dziękuję, postoję.
PS.
Mam nadzieję, że przynajmniej na tym forum są ludzie na tyle trzeźwi, że nie skasują tego posta.
-- Nie no skasować posta nie zamierzam: wolność słowa to wolność słowa. Ale pozwoliłem sobie wygwiazdkować przekleństwa. Pozdrawiam. Terminus --