... ale ja nie wierze w imieniny
A co tu do wierzenia? Są - i już.
Moje skarlałe serce trudno znosi takie sprawy .
To historyjka z życia. Na osłodę i zamiast lufki. Miałem do noniemogę....ale, niech tam - z dedykacją lenizantową.
Pewna osoba (dorosła) opowiadała, jakie to ona wyrzeczenia zaplanowała sobie na czas postu.
Zapytana przez towarzystwo - a skąd to?
Odpowiedziała...
-
No bo wiecie, jak Jezus. Czterdzieści dni pościł na pustyni.
Żywił tylko samą wodą i rybami. Towarzystwo pospadało z krzeseł, krztusząc się śmiechem, a "pewna osoba", długo i ze zdziwieniem przyglądała się marszcząc czoło, co ona takiego śmiesznego właściwie powiedziała?
- o co wam chodzi...chyba końcowo troszkę się obraziła.