Dołączamy się z chłopakami:
(http://i.imgur.com/Q2hiiNU.jpg)
(Źródło (http://www.offbeatearth.com/these-are-my-kind-of-peeps-easter-candy-dioramas/))
Wesołych ;)
A jak kto ma jeszcze w żołądku miejsce na pisanki (ja nie mam) - to proszę:
http://gadzetomania.pl/2013/03/25/jak-pomalowac-jajka-na-wielkanoc-25rewelacyjnych-geekowskich-pisanek/geekowskie-pisanki-cz-1/top (http://gadzetomania.pl/2013/03/25/jak-pomalowac-jajka-na-wielkanoc-25rewelacyjnych-geekowskich-pisanek/geekowskie-pisanki-cz-1/top)
Ten rodzaj pijawek
Marsjańskie?
"W westybulu pawilonu Łowca znowu zatrzymał się i przysiadł na chwilę w lekkim foteliku stojącym w kącie. Środek jasno oświetlonej sali zajmowała wypchana latająca pijawka – „sora – tobu chiru” (świat zwierzęcy Marsa, System Słoneczny, typ wielostrunowce, gromada skórodyszne, rząd, rodzina, gatunek – „sora – tobu chiru”). Latająca pijawka była jednym z pierwszych eksponatów w Muzeum Kosmozoologii. Już od półtora wieku ten obrzydliwy potwór szczerzył paszczę przypominającą wielołupinową szczękę koparki, witając każdego, kto wchodził do pawilonu. Dziewięciometrowy, pokryty twardą lśniącą sierścią, beznogi, bezoki... Niegdyś władca Marsa.
Tak, różnie bywało na Marsie – myślał Łowca. – Tego się nie zapomina. Pięćdziesiąt lat temu te bestie prawie całkowicie już wytępione, nieoczekiwanie znowu się rozmnożyły i zaczęły jak za dawnych lat uprawiać korsarstwo na szlakach komunikacyjnych łączących marsjańskie bazy. Wtedy właśnie przeprowadzono totalną obławę. Trząsłem się w crawlerze i prawie niczego nie widziałem w tumanach piasku, który wzbijały żelazne gąsienice. Z prawa i z lewa pędziły pustynne czołgi, wszyscy, którzy w nich siedzieli, zgłosili się na ochotnika. Jeden z czołgów wjechawszy na wydmę nagle się przewrócił i ludzie błyskawicznie wysypali się na piach, wtedy i my właśnie wyskoczyliśmy z chmury kurzu, a Ermler złapał mnie za ramię i wrzeszczał coś, wskazując przed siebie. Spojrzałem i zobaczyłem pijawki, setki pijawek – krążyły nad słonym jeziorem w dolinie między wydmami. Zacząłem strzelać, inni też zaczęli strzelać, a Ermler ciągle jeszcze nie mógł się uporać z rakietomiotem własnej konstrukcji. Wszyscy na niego krzyczeli, wymyślali mu i nawet odgrażali się, że go pobiją, ale nikt nie mógł się oderwać od karabinu. Pierścień obławy zacieśniał się i widzieliśmy już błyski wystrzałów z crawlerów idących z przeciwnej strony, a wtedy Ermler przesunął pomiędzy mną a kierowcą zardzewiałą rurę swojej armaty, rozległa się potworna detonacja i ogłuszony i oślepiony upadłem ma dno crawlera. Jezioro zasnuł gęsty czarny dym, wszystkie maszyny stanęły, ustała strzelanina, a ludzie tylko wrzeszczeli i wymachiwali karabinami. Ermler w ciągu pięciu minut zużył całą posiadaną amunicję, crawlery podjechały do jeziora, a my wysiedliśmy, żeby podobijać wszystko, co jeszcze ocalało po rakietach Ermlera. Pijawki wiły się między czołgami, rozgniatały je gąsienice, a ja ciągle strzelałem, strzelałem..."
Братья Стругацкие, "Południe, XXII wiek"