Ależ ja nie twierdzę, że w przyszłości będzie idylla. Zaznaczyłem w mej wypowiedzi, iż przyszłe pokolenia będą mieć inne problemy. Zdobycie np. wymarzonego zajęcia to często kwestia środków finansowych, a o te coraz prościej w krajach zachodnich. Zresztą tam często jest idylla dla kogoś z Polski. A dla nich to normalne życie w którym także są problemy. I o tego typu "różową" przyszłość mi chodziło.
Wielopokoleniowe statki to ciekawe zagadnienie, ale według mnie zupełnie niepraktyczne (choć mają w sobie jakiś magnetyzm). Stanisław Lem fajnie zwrócił uwagę właśnie na tą psychiczną kwestię bycia samemu w próżni. Takie "odchyły" psychiczne można też zaobserwować często podczas żeglugi przez ocean albo, jeszcze lepiej, na łodzi podwodnej. Faktycznie psycha wtedy często siada. Hmm, możliwe, że z ludźmi wychowanymi w kosmosie nie moglibyśmy się za bardzo dogadać (nie chodzi mi tu o znajomość języka). To mogłaby być zupełnie inna kulturowo rasa.
Nadal upieram się, że teoretycznie w przyszłości, Bohater znalazłby zawód
Woziłby turystów łajbą na której, wszystko co możliwe, trzeba robić ręcznie. To Ci dopiero atrakcja. Oczywiście na transportowcu miejsca by nie znalazł, ale na "kosmicznej żaglówce" to czemu nie?
Jako ciekawostkę mogę podać fakt, że obecnie na wielkich statkach pływa około 6-ciu osób załogi, a na małych jachtach żaglowych.. też około 6-ciu. Jedno jest praktyczne, drugie nie, ale ilość obsady jest taka sama.
Aha, spodobał mi się jeszcze genetofor
ps. dzięki za linka do "buziek". Oczywiście informacje zachowam dla siebie