91
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Eden]
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Q dnia Maj 24, 2023, 02:57:50 pm »Ilustracyjny śliczny, ale miałem na myśli raczej to:
Wiem, że sięgałeś w przeszłość, ale postanowiłem pokazać i ciąg dalszy tej fascynacji (która chyba po "N." się urywa, albo schodzi do podziemia)

dialog o mackach
Jak nic Lovecrafta czytali

Cetarian dobrze daje. Jakbym swoje myśli słyszał
Cóż, nie da się ukryć, że w "Edenie" dobra jest tylko warstwa planetarna (nawet podwójnie, bo i jako modelowanie, i czytana z kluczem), acz i to nie bez zastrzeżeń.
(Swoją drogą ciekawe, że Lem nigdy - poza nie-całkiem-serio "Wizją..." i "Dziennikami...", i całkiem groteskową "Inwazją z Aldebarana", nie skonfrontował ludzkich bohaterów z cywilizacją na zbliżonym poziomie rozwoju, lub górującą - ale w granicach Okna Kontaktu. Albo są to względni barbarzyńcy, którzy nie wykroczyli poza swoją planetę/układ - jak tu i we "Fiasku", albo byty potężne, lecz nieekspansywne - Solaris, GOLEM*, albo Gracze, których możemy tylko podziwiać z perspektywy mrówki, albo pojedynczy emisariusz, którego Ziemniaki

* Nie Obcy, ale...
** Clarke również serio podobnych spotkań nie grał...

Od razu zobaczyłem te hełmy... pikielhauby - tak
Chyba to celowe. I jako aluzja (oraz odreagowanie) ok. Choć jako Obcologia wciąż na myśl przywodzi wellsowskie naiwności (sorry za cytatologię):
"Wobec krów księżycowych selenit wydał się nam pigmejem, jakąś mrówką pięciostopowej wysokości, stojącą na tylnych nóżkach. Cały był pokryty jakiemiś skórzanemi płachtami, tak, że o prawdziwym wyglądzie jego ciała nie można było zyskać żadnego pojęcia. Rzeczywiście podobny był do mrówki, nawet głowa jego, pokryta hełmem, była biczowatemi szczypcami uzbrojona, a z pod błyszczących płacht wystawały cieniuchne, suche rączki, dzierżące coś w rodzaju dzidy. Hełm zasłaniający głowę selenita był pokryty długiemi cierniami (jak potem stwierdziliśmy, służącemi do karania krów nieposłusznych), a po jego bokach umieszczone były dwa wielkie, okrągłe, ciemne szkła w rodzaju tych, jakich się używa do rowerowych latarek. Sunął się przy pomocy dwóch cieniutkich nóżek, o krótkich biodrach i bardzo długich goleniach. Nóżki te, również owinięte w jakieś ciepłe, grube onucze, wydawały sie nam niesłychanie cienkie i słabe.
Mimo ciężaru skórzanego pancerza, selenit posuwał się bardzo szybko. Z chodu i ruchów jego wogóle można było wnosić, że spieszy się i jest czemś rozdrażniony."
"The First Men in the Moon"
Inna sprawa, że da się od biedy bronić hełmów czy ubrań jako ponadcywilizacyjnych, z przyczyn utylitarnych płynących, constansów.
Podobają mi się te obrazki co Q wstawił, ale są dobre na uwspółcześnioną wersję Edenu.
Ano. W sam raz do hollywoodzkiej ekranizacji, albo - ta może być rodzima - gry. Chcąc zachować klimat epoki należałoby rysować coś bardziej w stylu w/w Verne'a, "ST:TOS-u" i "Zakazanej planety" z powiewem gagarinizmu* w scenach rakietowych.
* O którym wspominając dodam, że kosmiczne hamaki (eng. hammocks) to nie jest kompletna fikcja:

https://airandspace.si.edu/collection-objects/hammock-lunar-module/nasm_A19760745000
Nawet te w sterowni:
https://www.nasa.gov/astronauts/biographies/christina-hammock-koch/biography/

Jak na wybrańców do lotów kosmicznych są dosyć statystycznymi Polakami czyli tymi mądrymi po szkodzie:
Taak. Amatorzy. Cały czas amatorzy. A skojarzenie polskie boleśnie (rakieta w grudniu - debata w maju) aktualne.