Skłonność (lub jej brak) do środków psychoaktywnych musiałaby jakoś bardzo mocno wpływać na średnią liczbę potomków. A wg mnie była to po prostu za mała skala. Dla większość ludzi w historii, liczba potomków zależała od wielu czynników, ale nie akurat od tego czy posiada się zestaw genów kodujących lepsze receptory THC czy innego środka psychoaktywnego.
Nie widze zwiazku. Liczba potomstwa nie jest tutaj decydujaca. Byc moze substancje mialy wplyw i na mozg rodzicow i na to jak sie organizowal i rozwijal mozg ich potomstwa, a z czasem efekt sie potegowal. Mysle ze mozna to zalozyc z duza szansa prawdopodobienstwa.
Tak w ogole, to ten eksperyment, wywrocil dotychczasowe pomysly na to jak dziala ewolucja, jak wyglada epigenetyka (chyba jest takie polskie slowo?) i przekazywanie zdobytej informacji przez rodzicow na potomstwo, na poziomie genetycznym. Choc DNA pozostawalo niezmienione to gene expression (nie wiem jak to po Polsku bedzie), czyli to ktore geny sa aktywowane i jak, a ktore nie, decydowal o zmianach pokoleniowych i bezposrednim przekazywaniu nabytej "wiedzy" potomkom, na poziomie genetycznym. Czyli niestety, ale pomysly na slepe mutacje i selekcje naturalna, jako jedyny sposob dzialania ewolucji, sa juz nieaktualne. Sa watpliwosci jak to dziala, ale nie ma czy takie zjawisko wystepuje:
http://www.nature.com/news/fearful-memories-haunt-mouse-descendants-1.14272Ale, tak bajwełej, niedawno czytałem o skutkach nasycenia środowiska antydepresantami, konkretnie chodziło chyba o UK (Nex, nie pij wody! tylko piwo jest zdrowe, jak w średniowieczu!). Otóż te środki są praktycznie ogólnie dostępne obecnie, a także gremialnie przyjmowane przez ludzi. Po pasażu jelitowym część z zażytej dawki trafia do kanalizacji, a następnie do środowiska, jako że oczyszczalnie słabo to wyłapują. Badacze zainteresowali się ptakami, konkretnie chyba szpakami. Otóż zaobserwowano, że tam, gdzie stężenie tych środków jest wyższe, szpaki generalnie kładą lachę na odchowanie potomstwa . Czyli zasadniczo pobieżnie, przynajmniej w odniesieniu do szpaków, sukces reprodukcyjny (a zatem i ewolucyjny) polegałby raczej na nieposiadaniu receptorów tego świństwa .
Chyba chodzilo o USA? W UK nawet antybiotyki przepisuja jedynie w ekstremalnych sytuacjach, choc paracetamol biora jak walnieci (ale to chyba wszedzie?). Mocno sie nastawiaja na terapie i takie pierdoly, o psychotropach nic nie wiem.
Te substancje, ktore sluza do celow rytualnych, raczej nie powoduja efektu kladzenia lachy, raczej odwrotnie. Przynajmniej DMT i rozne ayahuaski, albo taka eboga, wg zeznan tych co brali, odziera czlowieka ze wszystkich samozaklaman i samooszukan i stawia go bezlitosnie naprzeciw swoich wad i zloczyn w pelnej, czytelnej krasie.