maźku, skoro Ty publicznie, to i ja wyjścia nie mam.
1. Nie byłem stanowczy, bo obawiałem się właśnie takich reakcji, jakich teraz jestem świadkiem - znaczy gremialnego bronienia/
de facto bronienia
S.R. przez Waszą trójkę. Tekstów: po co awantury robić, daj spokój, odpuść, jest niereformowalny, itd. Jak widać miałem rację.
(A i nie chciałem wówczas robić przykrości ani Wam, ani
Remuszce, choć uważałem, że źle się dzieje. Teraz
Remuszkę mam za świadomego szkodnika
*, a i Wasze poczucie przykrości zaczyna mi być coraz bardziej obojętne, właśnie ze względu na w/w reakcje.)
* Acz wciąż mu daję szansę z tej drogi zawrócenia. (I nawet odnotuję, że
trochę jakby z niej zawrócił. Uważam jednak, że skala publicznych przewin domaga się tu znacznie poważniejszego publicznego zadośćuczynienia.)
2. Moje złośliwostki w remuszkowym topicu są próbą pokazania
S.R. jak traktował wszystkie inne wątki przez lata. (Tak, to nie jest prywatna wrogość, to jest pedagogika.) Dziwne, że tak się teraz spinacie w odpowiedzi na to, a tamto tolerowaliście. Po raz kolejny dowodzicie, niestety, że bardziej Was obchodzi każdy włos na remuszkowej głowinie niż wyludnienie Forum za jego sprawą. Powtórzę: gratuluję doboru kolegów.
3. "Kluczyków" moderatorskich nie używam do walenia nimi wiadomego
po głowie (nawet tych starych kropek jakoś mu nie powycinałem, skoro przestał się wydurniać i nie wyskoczył z nowymi)
*. Więc i nie uważam bym miał powody je oddawać. (Tym bardziej, że i tak robią mi za pustą "szarżę" - i zaglądam tu coraz rzadziej, jak prawie wszyscy pamiętający lepsze czasy.)
* Jeśli - jak twierdzisz - mącę, robię to jako prywatny użytkownik, równy wszystkim innym, i równe mający prawo do wyrażenia swojego zdania, nie - moderator.
4. Nie wiem czy zauważyłeś, że - mimo wszystko - apelowałem do Twojego ulubieńca, by wylazł ze swojego kącika z tymi postami, które mają jakąś wartość merytoryczną, a nijak szykanowany za nie nie będzie. Prosiłem też by opowiedział nam trochę o swoich relacjach z Lemem, uznając, że będzie to plus, który - w moich oczach - przeważy nad wieloma minusami jego tutejszych "występów". Za to, że tego nie posłuchał - nie odpowiadam.
Aha: stanowczo wolałbym od sporów tu dyskusję w "Akademii..."
.