Strasznie zawoalowany sposób przyznania, że p. prof. nie występuje tu w roli fachowca od klimatu, ani metodologii jego badania, i nie to jest przedmiotem jego wypowiedzi, ale ok.
Zatem wydzielam do "HP", i proszę by z podobną argumentacją ograniczyć się to niniejszego wątku. (Do "kłopotów..." zapraszam z argumentami - mogą być przeciw konsensusowi - fachowymi.)
ps. Pozostając przy Gwiazdowskim, ale i nakreślając pewne ramy wątku... Zgadzam się z R.G., że naukowiec, który w oparciu o dostępną wiedzę, i w granicach poprawnej metodologii, będzie kwestionował - dajmy na to - antropogeniczność ocieplenia, czy to, że jest ono długotrwałym trendem, nie zasługuje na aprioryczne, a pogardliwe, zbycie. Zgadzam się też, iż dyskusja o tym, jak na ocieplenie reagować jest jak najbardziej wskazana (stąd drugi człon tytułu). Zabrakło mi tam jednak zdecydowanego podkreślenia, że od prób podważania konsensusu naukowego są specjaliści, natomiast laik, który przeciw niemu wierzga na zasadzie nie, bo nie jest tylko hałaśliwym ignorantem (i jego - jak najbardziej - denialistą bym zwał). Natomiast wskazania, że cała denialistyczna argumentacja bazuje na - ocierającym się o metafizykę - pytaniu "skąd wiecie, czy nie zostanie odkryte coś, co każe przebudować obowiązujący model?" mi nie brak - jest to czytelne w linkowanej wypowiedzi, i ociera się o autoobnażenie stosowanej metody.