Kaczka nie wie, że jest kaczką - a czy byłoby dla niej lepiej, gdyby wiedziała? Źle postawiony problem.
No, przepraszam bardzo, troszkę to ja się orientuję jednak..
Tu, w ostatnim poście masz rację
Hoko. Stąd też jestem sceptykiem co do budowy jakichkolwiek "rajów na ziemi", no chyba strefa wolnocłowa czy inne "raje podatkowe"

.
H. sapiens ma potrzebę rywalizacji i widać nieraz jak to mógłby żyć wygodnie i przy tym dostatnio a wikła się w rywalizację z innymi jednostkami czy grupami mimo, że wymaga to wysiłku i jest ryzykowne, czasem bardzo. Ta cecha jest jednocześnie korzystna i niekorzystna ale wykorzenić się jej nie da... zresztą wylalibyśmy dziecko z kąpielą. Taki jest człowiek i wątpię czy on sam siebie, jako gatunek, naprawi. Może w ewolucujnej skali czasu poprzez zmiany środowiska, które czyni.
Można też powiedzieć, że nauka zaspokaja również potrzebę
prawdy a wiara potrzebę
sensu. Nie wszystkim poznanie prawdy lub sensu jest potrzebne ale generalnie jest. Ponieważ zaś poznanie prawdy o świecie zdaje się być odległe w czasie jak komunistyczne utopie - z każdym odkryciem więcej pytań - a potrzeba głębszego sensu i uzasadnienia istnienia swego i ludzkości jest dojmująca dla wielu już teraz stąd - religijna wiara. Nie każdy bowiem potrafi znaleźć taki sens bez niej.
Pewno to truizmy ale, na ich marginesie:
1. nie uważam za trafny argument typu, poczekajmy aż człowiek dorośnie - "wybierze" sobie wówczas światopogląd, posyłanie dziecka do koscioła to warunkowanie jego myślenia i ograniczanie wolności na przyszłość. Argument jest podejrzany dla mnie już choćby dlatego, że ideolodzy komunistyczni go do znudzenia powtarzali lecz nie tylko...
Na drugim marginesie:
2. kolejne popularne nieporozumienie to od rozpowszechniających się aktów terroryzmu dokonywanych przez islamistów z dodaniem powołania się na nieśmiertelną Inkwizycję oraz krucjaty, wywodzenie wniosku, że każda religia po prostu ludziom szkodzi i tyle...
Zanim skończyłem ten wpis (w końcu jestem w pracy

) okazało się, że ten "ostatni" post
Hoko jest już na poprzedniej stronie.

A w te możliwości 4-godz. dnia pracy to jakoś nie mogę uwierzyć,
Term. Pachnie mi to jakąś hippisowską utopią. Jak patrzę po moich znajomych to widzę jakąś dziwną prawidłowość: który najlepiej daje sobie radę na rynku pracy (można rzec Japiszon) ten najbliższy takim rajskim, zielono-hippisowskim ideom. Tak się złożyło czy prawidłowość jakaś ??