Wydaje mi się, że autor celowo wybrał meteorologię - bo pomimo, że traktowana jako nauka - to nie jest do końca przewidywalna (w sensie dużo tu niestabilnych zmiennych) - podobnie miałoby być ze sztuką: w miarę postępu nauki miałaby zmniejszać się (nie całkowicie zniknąć) jej nieobliczalność. I tutaj nie dokonał się żaden postęp...
Nie jest do końca przewidywalna... czyli tak naprawdę jest przewidywalna, tyle że nie do końca
Zdaje się, olka, Ty w ślad za autorem listu uważasz, że w miarę postępu nauki i techniki "nieścisłość" meteorologii, niedokładność prognozów pogody będzie malała, dążąc do zera? Hmm.. jestem odmiennego zdania, proszę szanownej moderatorki
„Dajcie mi odpowiednią ilość danych, a przepowiem przyszłość” – tako, zdaje się, rzekł wielki Laplace? A jednak tym razem nie miał racji. Zjawiska chaotyczne, takie jak turbulencja atmosferyczna, są nieobliczalne z zasady. Co więcej, takie układy wykazują tendencję do zajścia spontanicznych, i to gwałtownych, skokowych, „katastrofalnych” zmian. Do bifurkacji.
Do dziś, mimo zdjęć satelitarnych o niewiarygodnej rozdzielczości, szalonej mocy obliczeniowej komputerów i coraz doskonalszych modeli matematycznych, nie udało się chyba zawczasu przewidzieć powstania choćby najnędzniejszego huraganu czy tornada. I, śmiem sądzić, nigdy się nie uda. A to dlatego, że nieprzewidywalność jest nieodłączną, immanentną cechą procesów chaotycznych. I dane wejściowe, liczba niestabilnych zmiennych, nie ma tu nic do rzeczy. Przyczyna nieobliczalności leży głębiej.
Weźmy wspomnianą zagadkę trzech ciał. Zdawałoby się, czysta mechanika newtonowska. Em jeden em dwa przez er kwadrat. Determinizm czystej wody. Zdawałoby się, rozwiązać odpowiedni układ równań różniczkowych, i po sprawie. A jednak figę z makiem. Okazuje się, nawet zadając wszystkie warunki początkowe, znając z góry położenie, pęd, prędkość ciał w momencie czasu t
0, nie można obliczyć je dla dowolnego momentu t. Za wyjątkiem nielicznych szczególnych przypadków.
Może to odbicie nieoznaczoności kwantowej w makroświecie? Nie wiem. Chociaż... tam, w mikroświecie, decyduje chyba fizyka, podczas gdy tu... "nie" mówi matematyka
A w którym miejscu autor mówi, że wszystkie procesy fizyczne są w zasadzie obliczalne? Raczej mówi, że w określonych warunkach niektóre z nich zawsze zachodzą?
A bo ja wiem? Wprost oczywiście tego nie mówi. Ale z kontekstu chyba wynika, iż autor poniekąd przeciwstawia wolną wolę człowieka, manifestującą się m.in. w sztuce, determinizmowi dziedziny nauki...
Otóż czynników wpływających na pogodę jest bardzo wiele, ale każdy z nich jest przewidywalny. Para wodna /.../ zacznie się skraplać i stanie się tak zawsze. Zawsze. I to właśnie słowo decyduje o różnicy między dziedziną nauki a dziedziną sztuki.
/.../
Konkluzja, jak sądzę, jest jednoznaczna. Świat zjawisk, jakim zajmuje się nauka, jest światem, w którym szuka się determinacji. Człowiek natomiast jest zdeterminowany przez wiele czynników /.../ - ale zawsze pozostanie w nim pewien element nieprzewidywalny. Element wolności, który z definicji nie poddaje się formalizacji naukowej.