Polska miała swoje elity za Chrobrego, za Poniatowskiego i za Piłsudskiego - elity na wskroś europejskie, bo Polska zawsze była w Europie i nigdy nie była w stosunku do zaborców (a później agresorów DWŚ) zapóźniona cywilizacyjnie w sensie elit, to jest kultury, sztuki, nauki i tak dalej, także polityki. Porównywanie tego do kolonii na Czarnym Lądzie to naciągactwo.
Mówił o Czarnym Ladzie? Przegapiłem.
Kolonią w systemie belgijskim (Kongo), czy nawet francuskim, nie byliśmy.
Jednak istniały bardziej wyrafinowane (i łagodne) formy kolonializmu.
Protektoraty (Egipt) i dominia (Kanada, Australia, N.Z., RPA). Mimo większego luzu i "swojej" elity, to też były kolonie. No, i USA oczywiście.
Niektóre, całkiem nieźle, potem się odwinęły. Jest nadzieja
Oczywiście był/jest jeszcze specyficzny kolonializm rosyjski.
W Polsce trzeba brać kredyty,żeby przeżyć (ot i całe przymuszenie) a nie po to aby np. rozwijać biznes
Nie trzeba.
To kwestia oczekiwanego poziomu życia.
Problem przeżycia to maja w Sudanie.
A wracając do elit.
Skoro teza Z. jest słuszna, to skąd chce wziąć inne?
Bajanie, że przetrwały w masie jakieś inne, niecwane, szlachetne elity, które wyjdą i zrobią cud - jest bajaniem.
Obecne, tzw. narodowe, używają tylko takiej maski, bo opłacalna. Może J.K. jest inny, ale jego otoczenie?
Na przestrzeni całej działalności?
Wsie oni kosmopolity, pełnuju mordu.
Tu się nie ma co bać.
Gorzej, jak zanadto rozhuśtają ten endecki "żywioł polski". Żywioł ma to do siebie, że potrafi zatopić. Wszystkich.
Był już taki jeden - Savonarola.
kawałek z Wiki.
Nie było to jednak wprowadzenie teokracji, jak uważają niektórzy biografowie Savonaroli, lecz charyzmatycznych rządów jednego zakonnika.
Szczególnie popierały go pobożne kobiety, które w praktyce dnia codziennego zaczęły realizować wskazania mistrza: urządzały w rodzinach częste posty, dbały, aby w domach nie było przedmiotów luksusowych i wystawnych strojów, a nawet porzucały mężów dla życia klasztornego. To religijne uniesienie udzielało się także mężczyznom i dzieciom. Z tych ostatnich dominikanie florenccy rekrutowali chóry śpiewające pieśni i psalmy oraz grupy porządkowe ścigające przejawy niemoralności w mieście - chłopcy szukali bluźnierców, kobiet nieskromnie ubranych, hazardzistów, zabierając im przedmioty grzechu, które następnie - razem z luksusowymi rzeczami znalezionymi w domach prywatnych - były publicznie palone na placach. Ta "milicja dziecięca" posiadała często ochronę osób dorosłych. Było to zgodne z koncepcją Savonaroli, aby z Florencji uczynić "drugą Jerozolimę", czyli miasto wybrane i umiłowane przez Boga, gdzie Chrystus jest jedynym Królem (jego intronizację Savonarola przeprowadził na placu Signorii podczas wielkiej procesji religijnej w Niedzielę Palmową 1496).