"Podróż dwudziesta pierwsza". Jedna z najlepszych. Wypisków, a wypisków...
Gdy po powrocie z XXVII wieku wysłałem I. Tichego do Rosenbeissera, by objął opróżnione przeze mnie stanowisko w TEOHIPHIPIE - pierwszy raz mamy do czynienia z tzw.
continuity.
Uciekł
w Galaktykę by Rosenbisser poń nie posłał.
Rocznik "Almanachu Galaktycznego" (sam bym poczytał).
Hopfstosser (brata tichologa!)
opracował tablicę periodyczną cywilizacji Kosmosu w oparciu o trzy zasady, pozwalające nieomylnie wykrywać społeczności najwyżej rozwinięte. Są to Reguły Śmieci, Szumu i Plam. Każda cywilizacja w fazie technicznej zaczyna z wolna tonąć w odpadkach, które sprawiają jej ogromne kłopoty, aż wyprowadzi śmietniska w przestrzeń kosmiczną; żeby zaś nie przeszkadzały zbytnio w kosmonautyce, umieszcza się je na specjalnie wyosobnionej orbicie. W ten sposób powstaje rosnący pierścień wysypisk, i właśnie po jego obecności można rozpoznać wyższą erę postępu.
Jednakowoż po pewnym czasie wysypiska zmieniają swój charakter, w miarę bowiem rozwoju intelektroniki trzeba się pozbywać coraz większych ilości złomu komputerowego, do którego przyłączają się stare sondy, sputniki itp. Te myślące odpady nie chcą kręcić się po wieczność w pierściennym śmietniku i pierzchają z niego, zapełniając okolice planety, a nawet cały jej system; faza ta doprowadza do zanieczyszczenia środowiska - intelektem. różne cywilizacje usiłują zrazu rozmaicie zwalczać ten problem; bywa, że dochodzi do komputerocydu, np. umieszcza się w próżni specjalne pułapki, sidła, wnyki i zgniatacze psychicznych wraków, lecz efekt podobnych akcji jest jak najgorszy, wyłapaniu ulegają bowiem tylko wraki najniżej stojące pod względem umysłowym, więc taktyka ta preferuje przetrwanie śmieci najbystrzejszych; łączą się one w gromady i szajki, urządzają naloty i kontestacje, wysuwając trudne do spełnienia postulaty, bo domagają się części zamiennych i przestrzeni życiowej. Gdy im odmówić, złośliwie zagłuszają łączność radiową, włączają się do audycji, nadają własne proklamacje, przez co planetę na tym etapie otacza strefa takich trzasków i wycia w eterze, że bębenki pękają. Właśnie po tym trzeszczeniu można z wielkiej nawet odległości rozpoznać cywilizacje udręczane plagą polucji intelektualnej. Dziwne, jak długo astronomowie ziemscy nie mogli pojąć, czemu Kosmos, podsłuchiwany radioteleskopami, pełen jest szumu i innych bezsensownych odgłosów; są to właśnie zakłócenia będące skutkiem nazwanych konfliktów, które utrudniają poważnie nawiązywanie międzygwiezdnej łączności.
I wreszcie plamy słońc, ale o specyficznym ukształtowaniu, jak i składzie chemicznym, który można ustalić spektroskopowe, zdradzają obecność cywilizacji najwyżej rozwiniętych, które przebiły już zarówno Barierę Śmieci, jak i Szumu. Plamy te powstają, kiedy olbrzymie chmary narosłych wiekami odpadów same rzucają się jak ćmy w płomienie miejscowego Słońca, żeby w nich zginąć samobójczo. Tę manię wzniecają specjalne środki depresyjne, którym ulega wszystko, co myśli elektrycznie. Metoda rozsiewania owych środków jest nad wyraz okrutna, ale też bytowanie w Kosmosie, a już zwłaszcza budowanie w nim cywilizacji, nie stanowi niestety sielanki.Spporządził
detektor "WC" (

).
Zagłębił się w gromadzie Hyjad.
Wybrał takie, a nie inne miejsce lądowania,
ponieważ /../ ostatni numer “Almanachu” przynosił fotografie istot z Dychtonii jak dwie krople wody podobnych do ludzi.
Optymistycznie poprosił o zgodę na lądowanie chociaż
otrzymanie takiego zezwolenia bywa rzeczą trudniejszą niż pokonanie galaktycznych przestworzy, ponieważ biurokrację cechuje rozwój o wyższym wykładniku potęgowym niż nawigację, toteż od reaktora fotonowego, ekranów, zapasów paliwa, tlenu itp. daleko ważniejsze są załączniki, bez których nie ma co myśleć o wizie wjazdowej.Normą jest wielomiesięczne oczekiwanie, nic dziwnego, że UFOki w filmach lądują, nie pytają.
Najbardziej uważał na sputniki zachowujące głuche milczenie.
Jeden kontynent - wystrzelona brama tryumfalna. Drugi - proszek tumaniący komputery. Trzeci - słabiej, na oko, zurbanizowany - nie witał niczym, to odważył się wylądować.
Nie kalarepa, nie słoneczniki, a meble na polach rosną.
Koszmarne wizje, jakie roztaczają niekiedy futurologowie, o świecie przyszłości zatrutym spalinami, zadymionym, ugrzęzłym w barierze energetycznej , termicznej itp., są bowiem nonsensem: w postindustrialnej fazie rozwoju powstaje inżynieria biotyczna, likwidująca problemy tego typu.Meble wynaturzone. Blasterem się bronił.
Istota z brzusznym tamburynem.
Porwali go. To ojcowie Destrukcjanie w katakumbach przypominających miejscką kanalizację.
Mieli go za manekina, póki nie prześwietlili.
“Chwała Panu! Mogę mu porachować wszystkie kości!”Tichy niecenzuralny w całości.
Udzielili mu gościny, a rakietę zamaskowali
czyniąc podobna do chorych na słoniowaciznę organów.
Nie wymoszczono mu legowiska przez czyste roztargnienie.Lampa szła za potrzebą.Zaryz dziejów dychotońskich.
Duizm -
głosi, że każde życie zna dwie śmierci, przednią i tylną, to jest tę sprzed narodzin i tę po agonii.Nie mogli pojąć, czemu ludziom przykro myśleć o tym, że ich kiedyś nie będzie, a nie jest im tak samo przykro rozmyślać o tym, że ich przedtem nigdy nie było.Religijna motywacja
wczesnych prób rozruchu technologii unieśmiertelniającej. (Do transhumanizmu niedaleko.)
Pierwszy Dychtończyk, Dgunder Brabz, na którym przeprowadzono doświadczenie uwieczniające, został nieśmiertelnym tylko na rok. Dłużej nie mógł wytrzymać, bo czuwał nad nim zespół sześćdziesięciu machin, miriadami niewidzialnych złotych drucików wnikających we wszystkie zakątki jego organizmu. Nie mógł się ruszyć z miejsca i wiódł smutny żywot pośrodku istnej fabryki (tak zwanej perpetualni). Dobder Gwarg, następny immortat, mógł się już wprawdzie przechadzać, lecz towarzyszyła mu na spacerach kolumna ciężkich traktorów objuczonych unieśmiertelniającą aparaturą. I on popełnił samobójstwo na skutek frustracji.Cyberpunk istny.
PUPA (Personalny Unieśmiertelniacz Perpetuujący Automatycznie).
Dowód Haza -
Bariery Śmiertelności nie przekroczy się bez jednoczesnego porzucania ciała danego Naturą.
śmierci spontanicznej nie wolno zwać naturalną. Naturalne jest to, co godziwe, natomiast śmiertelność to skandal i hańba w kosmicznej skali. Powszechność występku ani o włos nie umniejsza jego szkarady.Przyroda postąpiła z nami jak łotr, wysyłający niewinnych na misję ponoć lubą, w istocie zaś straceńczą. Im kto bardziej w życiu zmądrzeje, tym bliżej ma do jamy. Ponieważ nikt moralny nie ma prawa stowarzyszać się z mordercami, niedopuszczalna jest też kolaboracja z łajdaczką Naturą.Pogrzeb (wracamy do "Szpitala..."?) jako forma kolaboracji.
Zamiast “memento mori” należy powtarzać “erite ultores”, zmierzajcie ku nieśmiertelności.
Przerwa na posiłek -
noga stołowa w potrawce.
duizm jest wiarą w Boga, wyzbytą dogmatów, które skruszały stopniowo w toku rewolucji biotycznych.Najcięższy był kryzys Kościoła, wywołany zniweczeniem dogmatu o duszy nieśmiertelnej, pojmowanej w sensie perspektywy wiecznego żywota. Dogmatykę zaatakowały w XXV wieku trzy kolejne techniki: zamrażania, odwracania i uduchowiania. Pierwsza polegała na ścinaniu człowieka w lód, druga na odwracaniu kierunku rozwoju osobniczego, trzecia zaś na dowolnym manipulowaniu świadomością.Pole rezurekcyjne.
Technologia retroembrionalizacyjna.
Klonacja - efekt uboczny.
Przemyśliwano już nad tym, czy nie obłożyć płodowlanych inżynierów klątwą kościelną.
Pierwej mało kto, potem nikt już nie rodził się z męża i niewiasty, lecz z komórki, zamkniętej w uteratorze (sztucznej macicy), a trudno było odmówić całej ludności sakramentów na tej podstawie, że powstała dzieworódczym sposobem.Z problemem ducha w maszynie, zrodzonym przez intelektronikę i jej rozumne komputery, jeszcze sobie dano radę, lecz za nią przybyły następne, świadomości i psychiki w płynach; syntetyzowano mądre i myślące roztwory, które można było butelkować, rozlewać, zlewać, a za każdym razem powstawała osobowość, nieraz bardziej uduchowiona i mądrzejsza niż wszyscy Dychtończycy razem wzięci.Dogmat Kreacji Pośredniej.
Się wnet okazało, że sztuczne inteligencje mogą produkować inne, następne, albo też syntetyzować podług własnej rachuby istoty człekokształtne czy wręcz normalnych ludzi z byle kupy materii. (Cyloni?

)
Ledwo się podparło dogmat odmienioną wykładnią, już powstawała negująca ją technologia świadomości. Doszło przez to do szeregu herezji i powstania sekt, które po prostu przeczyły powszechnie znanym faktom.
Można już było zlewać dwa lub więcej umysłów w jeden, tak u maszyn czy roztworów, jak u ludzi, można było dzięki personetyce produkować zamknięte w maszynach całe światy, w których powstawały byty rozumne, które z kolei potrafiły w tym uwięzieniu konstruować sobie następny rzut osobników inteligentnych, można było umysłowości potęgować, dzielić, mnożyć, redukować, cofać itd.Zakon oo. prognozytów.
Można było produkować obok osobników normalnych - istoty biologiczne, lecz niemal bezmózgie, zdatne do mechanicznych prac, a wręcz nawet wyścielać hodowanymi odpowiednio tkankami, pochodzącymi z ludzkiego bądź zwierzęcego ciała, komnaty, ściany, produkować wstawki, wtyczki, wzmacniacze bądź osłabiacze inteligencji, budzić mistyczne stany wzlotów w komputerze, w płynie, obrócić jajko żabiego skrzeku w mędrca opatrzonego ciałem ludzkim, zwierzęcym bądź takim, którego dotąd w ogóle nie było, bo je zaprojektowali umyślnie eksperci płodowlani.Budziło to opory.
2401 Byg Brogar, Dyrr Daagard i Merr Darr otwarli wrota na przestwór nieograniczonej swobody autoewolucyjnej; uczeni ci wierzyli gorąco, że powstały dzięki ich odkryciu Homo Autofac Sapiens, czyli Samorób Rozumny, osiągnie pełnię harmonii i szczęścia, nadając sobie takie formy ciała i przymioty duszy, jakie uzna za najdoskonalsze, że przebije Barierę Śmiertelności, o ile tak postanowi - jednym słowem okazali w toku Drugiej Rewolucji Biotycznej (pierwszej zawdzięczano plemniki wytwarzające dobra konsumpcyjne) maksymalizm i optymizm typowy dla historii nauk.Inżyniera autoewolucyjna.
Zrazu szło po myśli, potem wdała się polityka.
Zakonnicy są robotami.
Bebesznia - powraca to słówko.
Kontrolerzy:
Ogony mieli bodaj wszyscy, zakończone włosianym buńczukiem, który ukrywał solidną pięść; nosili je na ogół niedbale przerzucone przez ramię, o ile ramieniem można nazwać baniastą wypukłość okoloną dużymi brodawkami; pośrodku tej bani była skóra biała jak mleko; pojawiały się na niej barwne stygmaty - nie od razu pojąłem, że porozumiewają się zarówno głosem, jak też wyświetlając sobie, owym cielesnym ekranem, rozmaite napisy i skróty. Starałem się policzyć im bodaj nogi; mieli co najmniej po dwie, ale było paru trójnogich i jeden popiątny; odniosłem wszelako wrażenie, że im kto więcej miał nóg, tym mu się niewygodniej chodziło.- A więc posiadanie książek jest wzbronione? - spytałem. - Zależy komu!Stary gwamdlista.
Ustawowo zalecone kształty były nie tylko monstrualne w moich oczach, ale w najwyższym stopniu niewygodne.
Powiesić się do snu.
Nieźle przyrządzona poręcz.
Zamachowcy, docelici, powielanie, liniuchowie, rozlewici.
BIPROCIAPS.
Wciąż jednak nie było zgody co do kierunku głównego autoewolucji: czy należy sporządzać ciała, dzięki którym będzie się żyło najprzyjemniej, czy takie, co ułatwiają jednostkom najsprawniejsze włączanie się w społeczny byt, czy preferować funkcjonalizm, czy estetykę, potęgować siłę ducha, czy mięśni.
A z drugiej strony:
zawodność ustroju naturalnego, jego senilizacyjny ruch ku śmierci, tyrania starych popędów nad później powstałym rozumem podlegały zaciekłym krytykom.
Wymyślanie na ewolucję należało do dobrego tonu.
Hasła ekstremistów:
“precz z głową” (że niby za ciasna), “mózg do brzucha!” (bo w nim miejsca więcej).
Spory wokół spraw płciowych.
Projekty runęły lawiną, etaty rosły do potęgi i po dekadzie biurokracja tak przycisnęła autokreację, że BIPROCIAPS rozpadł się na zjednoczenia, a potem instytuty takie, jak KUC (Komisja ds. Cudnych Lic), CIPEK (Centralny Instytut Pełnej Estetyzacji Kończyn), IURNA (Instytut Upowszechniania Radykalnie Nowej Anatomii) i mnóstwo innych.SOMSPUTER.
Memnar, generał zakonu prognozytów; sześcienny komputer.
Tichy jeść się krępował.
Wizja nieba jako kasy wypłat, a piekła jako kryminału dłużników niewypłacalnych - to chwilowy omam w historii wiary. Teodycea nie jest sofistycznym praktykanctwem obrońców Pana Boga ani wiara dodawaniem otuchy, że jakoś to tam w końcu będzie. Kościół zmienia się i wiara się zmienia; obie spoczywają bowiem w historii.Wiara jest zarazem absolutnie konieczna i doskonale niemożliwa.Wiara w Boga musi wyzbyć się wszelkiej interesowności, choćby przez to, że nic jej nigdzie nie wynagrodzi. Gdyby się okazało, że Bóg mocen jest sprawić to, co sprzeczne ze zmysłami i logiką, będzie to ponurym zaskoczeniem. Przecież to on, bo któż inny, dał nam te formy logicznego myślenia, oprócz których nie mamy nic w poznawaniu, jakże więc możemy sądzić, jakoby akt wiary miał być aktem wyrzeczenia się rozumu logicznego? Po cóż było najpierw dawać rozum, a potem urągać mu sprzecznościami, jakie sam znajdzie na swej drodze?
Żeby się dotajemniczyć i uzagadkowić? Żeby pozwalać nam pierwej na postawienie dignozy, że Tam nic nie ma, a potem dobyć raju, jak szuler wyciąga kartę z rękawa.Dwojacy, trojacy, czwartacy, potem ósmacy, a wreszcie i tacy, co w ogóle nie chcieli się kończyć w sposób przeliczalny, bo im w ciągu życia wciąż coś nowego wyrastało - wszystko błąd Somsputera, jednak i to chwalono.
Nieskończyciele lub pentacy (politacy)[/i], którzy zatracali orientację we własnym ciele, tyle go było; gubili się w nim, tworząc tak zwane plątwie i węźliny; nieraz bez Pogotowia Ratunkowego nie dało się ich rozsupłać.[/i]
Żywnie albo Relatywiści.
Po centralizacji - reprywatyzacja.
Niektórzy filozofowie głosili już, że im większy postęp, tym więcej przesileń, i w braku kryzysów należałoby je prokurować, gdyż one aktywizują, jednoczą, budzą twórczy zapał, chęć walki i zespalają duchowo oraz materialnie, jednym słowem zagrzewają społeczeństwa do współpracy, a pod ich nieobecność panoszy się stagnacja, marazm i inne rozpadowe objawy.Faza buntu pokoleń - capierzyści, gwajdliwcy. Reakcja na orgiastyczny barok epoki.
Rypciny, chędacze i inne organy przyjemności.
Seks za to wyszedł z mody.
Komasaci.
Kobieta-taboreta.
Objazd diecezji kanałami, zrujnowana metropolia nad nimi.
Wierzchowiec też robot.
Dania z
plemników.
Magnetofon, co miał na szpulach tasiemki od kalesonów.
Wieloprzewodowa łączność oo. komputerów.
Szatan jest tym, czego najbardziej w Bogu nie rozumiemy.Jest krok ciosania kamiennych urn i jest krok wskrzeszania zmarłych, i jest krok gaszenia słońc i nie ma między nimi nieprzebytych przeszkód.Wolność, o jakiej mówię, to nie ten skromny stan pożądany przez jednych ludzi, kiedy inni ich dręczą. Wtedy bowiem człowiek jest dla człowieka kratą, ścianą, sidłami i przepaścią. Wolność, którą mam na myśli, leży dalej, rozpościera się poza tą strefą socjalnych zdławień wzajemnych, ponieważ strefę tę można przejść cało, a wtedy, w poszukiwaniu nowych oporów, bo ich już ludzie ludziom nie stawiają, odnajduje sieje w świecie i w sobie i wybiera się za przeciwnika siebie i świat, żeby z obojgiem walczyć i oboje sobie podporządkować. A kiedy i to się udaje, otwiera się otchłań wolności, ponieważ im więcej można czynić, tym mniej się wie, co czynić należy. Zrazu kusi mądrość, lecz z dzbana wody na pustyni staje się ona takim dzbanem wśród jeziora, gdy przyswajalna jak woda i gdy nią możesz obdarzyć żelazny złom i żabi skrzek.O ile jednak dążenie do mądrości wydaje się dostojne, nie ma dostojnych argumentów na ucieczkę z mądrości.Gdy ukochaną istotę można zdublować, nie ma już ukochanych istot, lecz urągowisko miłości, a kiedy można być każdym i żywić dowolne przekonania, nie jest się już nikim i nie ma się żadnych przekonań.Władza reglamentuje wolność, lecz stawia tak granice nieautentyczne, które atakuje bunt, bo nie można zakrywać raz dokonanych odkryć.Podług naiwnej myśli filozoficznej świat “powinien” nas ograniczać tak, jak kaftan bezpieczeństwa ogranicza wariata, a drugi głos w tejże filozofii bytu mówi, że te więzy “powinny” tkwić w nas samych.świat, zniewolony do samego dobra, jest takim samym przybytkiem niewoli jak świat zniewolony do samego zła.Nazwa destrukcjanie pochodzi z przekory teologicznej.
Konania (opis niesamowity, gdzieś się "Eden" kojarzy i martwa stacja
Atlantydów).
Jedna rzecz - czytać w dziele historycznym o krwawych zawieruchach dziejów, a inna - na własne oczy widzieć i przeżywać chociaż ich okruch.Przeraził się mnichów i znienawidził.
Ruchy autopsychiczne XXIX wieku. Genialici (
obudziło to wielki głód wiedzy, intensywne uprawianie nauk, nawiązywanie łączności międzygwiezdnej z innymi cywilizacjami, lecz lawinowy wzrost wiadomości zmusił do kolejnych przeróbek cielesnych, bo się uczony mózg nawet w brzuchu nie mieścił).
Zaczęły się podsłuchy cudzych rozmyślań, przechwytywanie co świetniej szych koncepcji, kopanie dołów pod wieżami antagonistów w filozofii i sztukach, fałszowanie danych, podgryzanie kabli, a nawet próby aneksji cudzych dóbr psychicznych razem z osobowością właściciela.Reakcja, gdy nadeszła, była gwałtowna. Rozpasanie cielesne.
Powstawały zespolenia ciał i aparatów, sprawne w porubstwie.
Doszło do głębokiego uwstecznienia cywilizacji. Monstroliza.
Seksostrady.
Dzomber Glaubon i jego rządy. (Napisał "Myśli" jak przyzwoity dyktator

.)
I tu
zadyści.
Przesada prasy rządowej.
“SEKS W SŁUŻBIE PRACY!”Nonkonformiści i męczennicy.
Glaubon wycofał się z areny życia biotycznego głęboko rozczarowany, widział bowiem ruinę swego wielkiego planu.Walki Diadochów; planeta rozpadła się na prowincje.
Cenzura kodów genetycznych.
Pentadoch Marmozel, działając w myśl zasady “divide et impera”, zwiększył ustawowo ilość oficjalnie dopuszczonych płci. Pod jego rządami obok mężczyzny i kobiety wprowadzono plążczyznę, wywijastę i dwie płci pomocnicze - podtrzymców i nacieran. Życie, zwłaszcza erotyczne, stało się za tego Pentadocha bardzo skomplikowane.Za Heksadochów weszły w życie aluzje cielesne, dzięki którym obchodzono chromosomową cenzurę.Dodatkowy metraż cielesny (i zezwolenia nań).
Organelle kontestacyjne.
Czego na pewno nie dałoby się zrealizować cieleśnie, to wyrażała tak zwana literatura pornograficzna biotyki.
Planety chwila obecna. KUPROCIEPS. Śmiałe projekty.
“Jak można się nie przekształcać, jeżeli m o ż n a się przekształcać?”Tichy opalał się.
Przychodzi do dalszego podnoszenia poziomu abstrakcji: zauważ, proszę, że dystans między Bogiem a rozumem powiększa się z upływem czasu - wszędzie i zawsze!są cywilizacje bardzo potężne i wielkie, które zarządzać usiłują całą Kosmogonią w ramach antybożej prowokacji. Podług tego domysłu są w gwiazdach ludy, które usiłują okropne milczenie Boga przełamać rzuconym mu wyzwaniem, to jest groźbą KOSMOCYDU: chodzi im o to, żeby Kosmos cały zbiegł się w jeden punkt i sam siebie spalił w ogniu takiego ostatecznego skurczu; chcą więc niejako wyważeniem z posad dzieła Bożego wymusić na Bogu jakąkolwiek reakcjęNa Dychtonii - rzekł przeor - możliwych jest milion rzeczy, z jakich nie zdajesz sobie sprawy. Można u nas zetrzeć prostym zabiegiem całą zawartość osobniczej pamięci i naładować opustoszały przez to umysł nową pamięcią syntetyczną, taką, że poddanemu zabiegowi będzie się wydawało, jakoby przeżył to, czego nie doznawał, jednym słowem, można uczynić go Kimś Innym, niż był do operacji. Można odmienić charakter i osobowość, więc przerabiać jurnych gwałtowników w słodkich samarytan i na odwrót; ateistów w świętych lub ascetów w rozpasańców; można otępiać mędrców, a głupców czynić geniuszami; pojmij, proszę, że to wszystko jest bardzo łatwe i nic MATERIALNEGO nie stoi na przeszkodzie takim przeróbkom.Od sześciuset lat nie ma u nas ani jednego “naturalnego” umysłu. Nie ma więc u nas możliwości odróżnienia pomiędzy myślą narzuconą i naturalnąHistoria wiar zna apostazy i herezje, lecz nie zna analogicznych odstępstw historia matematyki, ponieważ nigdy nie było takich, co by odmawiali zgody na to, że jest jeden tylko sposób dodawania jedności do jedności i że wynikiem tej operacji będzie liczba dwa. Ale Boga nie udowodnisz matematycznie.Debata komputerów.
Jakkolwiek bowiem budujemy, w skończony sposób budujemy, jeśli zaś istnieje nieskończony komputer, to jest nim tylko On.Logika jest narzędziem - odparł przeor - a z narzędzia nic nie wynika.Wszechmoc misjonarska duizmu (przypomina się ostateczny argument na rzecz ateizmu z następnej "Podróży...").
Powiadam przede wszystkim: NON AGAM. Nie tylko NON SERVIAM, lecz także: Nie będę działał. A nie będę, ponieważ mogę działać pewnie i tym działaniem uczynić wszystko, co zechcę. Nie pozostaje nam tedy nic ponad to trwanie tutaj, przy szczurzej skamielinie, w rojowisku wyschniętych kanałów.Tichy odleciał czując się innym człowiekiem.
Z czego tematy najważniejsze:
- dylematy autoewolucji (i jej techniki),
- ewolucja teizmu w zderzeniu z postępem,
- odbiór przyszłych eksperymentów masowych, przez pryzmat tego, co XX wiek przyniósł;
- po drodze jeszcze tematyka SETI (tablice Hopfstossera; roboty kosmiczne jako wyzwanie Bogu rzucane).
Zapraszam do dyskusji, choć spora część tematów była już na Forum poruszana.