Żeby nie offtopować ponad wszelką miarę (bo nad miarę już offtopujemy
) podzielę się tu z Wami wnioskami odnośnie koncepcji Obcych z dukajowej "Korporacji Mesjasz". Otóż już cytując dotyczące jej fragmenty czułem, że coś mi zgrzyta. Po przemyśleniu jestem tego pewien.
Po pierwsze owa - rzekomo nieprzezwyciężalna - Obcość okazuje się być wyłącznie obcością kulturową, nie biologiczną (ba, Dukaj podkreśla, że różnice biologiczne nie mają - jak zaraz usłyszymy - większego znaczenia; co uważam za przesadę w przeciwnym kierunku
*), o czym świadczą zarówno (skuteczne) dzialania ziemskich służb mające na celu przerzucanie kulturowych mostów (czy raczej urabiania wschodzących cywilizacji na ziemskie podobieństwo):
"— Utaczacie więc tych pierwotniaków na nasz obraz i podobieństwo.
— Nie fizycznie. Ograniczamy się do psychiki. Staramy się już teraz jak najbardziej ją skręcić w naszym kierunku, wciągnąć na nasz tor. Jako optymalny środek, jak już się pan zapewne domyślił, stosujemy religię. Każda, którąkolwiek z ras by pan nie wskazał, każda ma jakieś tam wierzenia, i my wchodzimy w nie, sterujemy nimi; one są rylcem, którym kształtujemy drogę rozwoju myślowego, tor osobowości, charakter przyszłych cywilizacji. /.../ Naprawdę myśli pan, że tak trudno odgrywać bogów przed jaskiniowcami, chociażby — prezes krzywo się uśmiechnął — byli to jaskiniowcy z trzema nogami, czy mózgami?"jak i analogiczne wypadki "infekowania" ludzi systemem wartości Obcych (tych praktykujących
antymiłosć):
"Grupka manlarzy zebrała się na szczycie jednego ze wzgórz, zapewne zaraz chwalić się będą, jakie to cierpienia sobie zadali, jak oszukali siebie i innych — coraz więcej ostatnio pojawia się takich sekt." "Spacerująca na wzgórzu sąsiedniego sektora manlarka /.../, zdarła z siebie ubranie i zaczęła w natchnieniu kaleczyć się długimi paznokciami, albowiem cierpienie potrzebne jej było do życia jak narkotyk. Wyła przy tym ze szczęścia i nieszczęścia, bo wniebowzięta była w tym bólu, i upodlona w radości"Ponadto kiedy wejżymy - via psychiki manlarzy - w światopogląd Obcych, widać, że jest on oparty na ambiwalencji i ciągotach sado/maso, czyli - wbrew pozorom jakie autor usiłuje tworzyć - dziwaczny, ale jakoś tam zrozumiały, czym Dukaj przeczy własnym słowom o nieprzezwycieżonej Obcości.
Przerzucanie mostów jest więc w pełni mozliwe, tylko bardziej pracochłonne niż zakładano, i niewiele różni się od praktyk ziemskich kolonizatorów i misjonarzy
**.
Kolejną rzeczą budzącą poważne wątpliwości jest sama sensownosć systemu społecznego Obcych. Wydaje mi się po prostu, że proponowany światopogląd (i związane z nim praktyki) zostałyby szybko wyeliminowane przez procesy społecznej (jeśli nie biologicznej wręcz) ewolucji, jako niepraktyczne i grożące bytowi biologicznemu gatunku (groźby zakażeń, permanentne osłabienie praktykujących manlarskie obyczaje, utrudniający koncentrację ból itp.).
(Pomijam już kwestię czy możliwe jest zbudowanie stabilnego, funkcjonalnego, spoleczeństwa przez jednostki stale
oszukujące siebie i innych. Oraz jak może funkcjonować - będące podstawą oszustwa - kłamstwo u istot porozumiewających się
"za pomocą wymiennych świadomości".)
Tym niemniej, jak na utwór pisany przez nastolatka (bo pisząc go Dukaj nim jeszcze był) "Korporacja Mesjasz" wypada naprawdę dobrze (o ile nie imponująco wręcz), więc przesadnie czepiał się nie będę.
* zwłaszcza gdy dotyczy to istot o których autor pisze:
"kamieniowate zbarakła przezierały swe żołądkomózgi ku inteligencji"** czego Dukaj nawet nie kryje:
"Proszę mi powiedzieć, co robili starożytni ziemscy odkrywcy, chcąc nawiązać handel z dzikusami z dziczy? Przywozili misjonarzy. Prymitywne to było i szło na żywioł, misjonarze leźli w tę dzicz w charakterze mięsa armatniego, ale skutkowało. Myśli pan, że gdyby ludożercy nie zaczęli wierzyć w zbawienie duszy, to tak łatwo poszedłby naszym przodkom ich podbój? Nie mówię, że by się im nie udało, ale czy tak łatwo? "