Bylem na Batmanie z miesiac temu, moze wiecej i nawet tyle nie trzeba bylo, zebym zapomnial, ze film istnieje. Choc byl lepszy, niz spodziewalem sie wchodzac do sali kinowej.
Powiem tak: moim zdaniem to najlepszy Batman z calej (bardzo nierownomiernej) serii. Jej producenci chyba nigdy sie nie moga zdecydowac, czy ma to byc typowa bajka dla mlodziezy, jak Batman i Batman returns Tima Burtona (wielki szacun za Sok z zuka
), dla niezbyt inteligentnych dzieci (Batman i Robin), czy film akcji dla doroslych (Batman ostatni). Idac na Supermana trzeba wylaczyc 90% mozgu, na Spidermana z 60 (na Hellboya juz sie nie wybiore, brakuje mi cierpliwosci i nadmiar bzdetow mi szkodzi), a Batmana da sie przelknac na luzie, jesli masz ochote na obejrzenie filmu, ktory nie natycha filozofia, egzystencjalizmem i psychologia. Ot, kupujesz popcorn i bez bolu.
Niezly jest scenariusz, ktory, gdy milujesz sie w ogladaniu psychopatii (mimo wszystko w wersji light - Milczenie owiec czy Seven to to nie jest) na ekranie, moze Ci sie spodobac. Fantastyczna jest praca operatorska - gra swiatlem to chyba najlepsza strona filmu.
Christian Bale podobal mi sie w roli bardzo - gdybym byl niewiasta, pewnie bym sie w nim zauroczyl. Heath Ledger w roli Jokera rowniez znakomity - zupelnie zmienil styl po Brokeback Mountain, i dobrze dla niego, bo mial szanse pokierowac kariera po swojemu wybierajac to, na co ma ochote, choc chyba wiekszej roznicy juz mu to, niestety, nie robi. Ale powiedzmy sobie szczerze - nie jest to rola oscarowa, a postac, jak caly film, jest wtorna. Mistrzostwem i wyznacznikiem gatunku jest tu Milczenie owiec i niewazne jak Joker krecilby jezykiem na ekranie i ile miasta wysadzi w powietrze, to kinowym symbolem zla pozostanie dr Lecter i tyle.
Bardzo poprawny film akcji.