Może jestem wciąż zbyt poruszony tym co powiedział Kleiber, że warunkiem początkowym dialogu jest zaprzestanie nazywania wytworów zespołu Macierewicza bredniami, bo to inne spojrzenie i trzeba uszanować. Ja szanuję inne spojrzenia, nawet zaklinanie deszczu, ale Kleiber reprezentuje naukę
Kiedy on tego - na moje oko - nie mówił jako naukowiec, a jako byt upolityczniony (bo też pamięta komu zawdzięcza PANowanie). A w polityce to oni zdaje się nie zajmują się prawdą, a procentami elektoratu.
Inna rzecz, że taki dialog w istocie niepolitycznie zaczynać od stwierdzenia, ze druga strona bredzi, ale czasem daje się z niej w trakcie dialogu wyciągnąć wyznanie, że bredzi w istocie.
Nie wiem na co liczy Kleiber, ja bym liczył, ze w trakcie dialogu
mister B. się rozochoci i opublikuje i wtedy będzie się z czego pośmiać.
(Inna sprawa, ze może i masz rację, że nawet to nastąpi to druga strona nie przyjmie owego
zaśmiechu wydrwinnego do wiadomości i procenty zostaną przy swojej
optyce zwł. po procentach. Ot może ponosi mnie ze "StarTreka" wyniesione przekonanie, że zawsze
warto rozmawiać, niekoniecznie po pospieszalsku.)
ps. Pewnie by mnie zresztą i głos kleiberowy oburzył, gdyby nie to, że przywykłem, tj. mocno scyniczniałem z wiekiem i bardziej mnie teraz dziwuje jak się kto zachowa przyzwoicie niż
vice versa.