A mnie podkusiło by sprawdzić na wyrywki. Zabójca Lincolna urodzony 1838, domniemany zabójca Kennedy'ego urodzony 1939.
A twoje pokuszenie, mnie z kolei podkusiło
Tenże Booth ma różne daty urodzenia. W necie dominuje 1938, ale jak przejrzysz inne strony, znajdziesz też 1939. W encyklopedii papierowej GW jest 1939.
Na polskiej wiki, na jednej stronie, są dwie daty. Inna w tekście, inna pod zdjęciem.
Historia widać, ma coś z fizyki. Im głębiej wchodzisz, tym bardziej się rozmywa.
Czas na nowy prąd - historię kwantową.
I jeszcze taka refleksja mnie naszła, młodym ku zadumie.
W rodzinnej wiosce mego ojca wszyscy starsi mają podwójną datę urodzenia. Tą prawdziwą i tą "w papierach". Rozbieżność sięgać może nawet kilku miesięcy. A to dlatego, że kiedyś dzieci rodziło się w domu, bez lekarzy. Najpierw czekano, czy przeżyje i czy warto się fatygować? Była jeszcze kwestia odmładzania. Urodzonych pod koniec roku rejestrowano na początku następnego. Głównie w celu opóźnienia obowiązku szkolnego. Wreszcie, czasem wyprawa do miasta z urzędem (zwłaszcza w porze zimowej), to naprawdę była wyprawa, często przy okazji załatwienia spraw poważniejszych, niż jakiś tam papierek.
Z tego powodu wiarygodniejsze są księgi parafialne, o ile są.
A w czasach wojny i zamętu,to nikt takimi sprawami nie zawracał sobie głowy. Po wojnie, jak już był większy mus, rzucano datę "z kapelusza".