Swoją drogą wydaje mi się, że wyścig kosmiczny/technologiczny/naukowy jest najlepszym możliwym skanalizowaniem ludzkiego instynktu agresji i rywalizacji. I gdyby żołnierzy odwołać z wojen, a kiboli zabrać ze stadionów i kazać im tzw. gwiazdy zdobywać to by fajnie było.... Ech... Rozmarzyłem się...

Faktycznie marzyciel. Może byłby cień szansy, gdyby co drugi start wychodziło buuuum, rakiety się ścigały a astronauci mogliby miotać czymś w rywali. No im i jeszcze emblematy na szaliki. Już widzę ustawkę kibiców USS Canaveral z kibicami KS Bayconur

(Nawiasem mówiąc zauważmy, co stało się z "podbojem Kosmosu" w zbetryzowanym spoleczeństwie...)
Była w bardzo starej Fantastyce taka minipowieść pana, który okazał się kobietą. Kosmonauci po długiej podróży wracają na Ziemię (faceci). A tu chłodne przyjęcie, gospodarzy nie widać. Wszystko super czyste, pachnące i sterylne ale zamiast rozwoju stagnacja. Owszem, satelity wokółziemskie tak, jakieś stacje i doki, ale dalej niż Księżyc wara. Ci zdziwieni brakiem rozwoju, wszak tutejszych lat wiele minęło, zimnym traktowaniem, wręcz obawą przed nimi. Wszystko wyjaśniło się jak w końcu poznali gospodarzy. No, ale tu skończę coby się nie narażać.
Zresztą Machulski pomysł skopiował i nieco rozwinął, więc wiadomo o co chodzi.