Tak samo powstawanie gatunków na drodze chowu wsobnego. Jako sztuczne określiłbym dopiero modyfikacje genetyczne na zarodkach.
Zaraz.. Hodowla psów polegała na (jest taki fachowy termin)
doborze sztucznym, w miejsce doboru naturalnego... Modyfikacje genetyczne idą dalej, ale efekt jest ten sam - człowiek ingeruje w tok ewolucji... (BTW: teraz możnaby nowe gatunki tworzyć szybciej...)
Jeśli natomiast Twoim zdaniem odkąd istnieje Rozum trwa transhumanizm
Nigdy nie twierdziłem, że jest aż tak dobrze. Twierdzę za to, że odkąd istnieje rozum (przynajmniej nasz, ludzki) dąży od do celu przeciwnego niż ewolucja biologiczna. W ewolucji gatunki (cholernie upraszczając i odwołując się do cokolwiek przedawnionej wersji darwinizmu) przystosowuja sie do otoczenia, rozum stara się raczej dostosować otoczenie do swoich potrzeb.
Każdy gatunek dobiera partnera za pomocą wszystkich dostępnych mu środków na podstawie cech które uważa za najbardziej przydatne do przetrwania. W naszym przypadku jest to dobór rozumowy, np partnera dobrego w biznesie. Ta "generalność" definicji doboru stanowi właśnie o sile tego doboru i skrajnych możliwościach przystosowania do zmienności otoczenia (przykład biznesmena w "otoczeniu" gospodarki rynkowej).
Rozróżnić należy powstanie cech Eskimosów przez to że dobierali przez tysiące lat partnerów odporniejszych na zimno i rażące słońce od świadomej ingerencji w geny, mimo że obie metody są świadome. Czyli w tym wypadku za "sprawcę", "twórcę" nowej rasy uznaję Naturę, nie Człowieka. Naturę bo tak wykreowała Człowieka by dobierał partnera najlepszego do przetrwania.
Ależ masz tu rację. Tyle, że chyba obaj ją mamy. Bo skoro natura wyposażyła nas w rozum to nasza tendencja do rozumnego (mniej lub bardziej
) ingerowania w naturę też jest naturalna. I naturalne byłoby gybyśmy spróbowali natuyrę ulepszyc skoro mamy tendencje do (mniej lub bardziej udolnego) ulepszania wszystkiego...
Gdyby ewolucja miała cel ktoś mógłby powiedzieć, że stworzyła rozum by ją troche wyręczył w pracy
.
No i na koniec zgadzam się jednak że rzeczą pośrednią jest chów wsobny i ciężko określić go naturalnym a łatwiej sztucznym. (Jeśli nie zawężam pojęcia, chodzi mi o wszelkie używane metody "kreacji cech" przez kontrolowane parowanie osobników.) Z tym że nadal pojęcie "sztuczny" skojarzy się po pierwsze z modyfikacją genów "bezpośrednio".
Teoretycznie masz rację. Ale jako obaj pamietamy z "Diuny" sławetna Metoda Bene Gesserit w praktyce tym tylko różniła ise od inżynierii genetycznej, że zajmowała znacznie więcej czasu. To samo np. z wyhodowaniem psa.