Owszem, wzrost o 1, 2 stopnie katastrofy najprawdopodobniej nie sprowadzi. Może mieszkańcy strefy umiarkowanej nawet zyskaliby na tym. Siedzielibyśmy sobie pod palmą i winoroślą
. Ale czy ów wzrost poprzestanie na 1-2 K?
Obawiam się, że nie. Nawet gdyby jutro ludzkość całkowicie przestała emitować gazy cieplarniane: CO2, CH4 i całą resztę.
Wiele wskazuje na to, że glopciep jest procesem z dodatnim sprzężeniem zwrotnym, i w tym sensie przypomina pożar: wystarczy podpalić, a dalej już pali się samo.
Przy czym zamyka się więcej niż jedno błędne koło: ogrzewające się oceany uwalniają CO2, co wzmacnia efekt cieplarniany, powoduje dalszy wzrost temperatury i stężenia CO2 w atmosferze; temperatura rośnie - topnieją lodowce - zmniejsza się albedo planety - temperatura rośnie. A ponadto najistotniejszą rolę podobno odgrywa para wodna. Ktora sama w sobie jest potężnym gazem cieplarnianym, a ponadto potęguje działanie gazów "długo żyjących":
To jest niemozliwe, bo wtedy gdyby temperatury zaczely wzrastac, wzrastaly by bez konca, a przeciez wiemy ze tak nie jest. Musi istniec czynnik ktory powoduje, ze klimat jest systemem ze sprzezeniem ujemnym. Tym czynnikiem, jak wszystko na to wskazuje w ostatnich 800k lat przynajmniej sa te cykle Milankowicza. Co prawda, wszystko wskazuje na to, ze ostatnia epoka lodowcowa skonczyla sie bardzo gwaltownie, katastrofa globalna, zapewne pochodzenia kosmicznego, byc moze kometa, ktora rozpadla sie i w kilku miejscach uderzyla w polkule polnocna.
Zas w skali ostatnich 500mln lat poziom co2 w atmosferze byl przez ogromna czesc czasu duzo wyzszy, x10 w stosunku do obecnego. O2 zreszta tez. Podchodzil cos pod 35% ok 300mln temu, co oczywiscie procentowo jest duzo mniejsza wartoscia niz CO2, ktorego jest bardzo malo. Generalnie w ostatnim okresie czasu, w skali geologicznej, mamy bardzo malo CO2 w porownaniu z przeszloscia. Zapewne dlatego alarmisci zawsze porownuja poziomy CO2 z dzis do srednich, albo minimalnych z ostatniego okresu, a nie dluzszej skali czasowej. I dlatego tez nikt nie mowi jak blisko prawdziwej katastrofy ekologicznej zycie na naszej planecie bywalo w ostatnim czasie.


Tak, para wodna daje najwyzszy efekt cieplarniany, ale z drugiej strony powoduje powstawanie chmur, ktore blokuja/odbijaja cieplo sloneczne. Poza innymi negatywnymi skutkami histerii globciep, odciaga to uwage i srodki na poprawe faktycznie istotnych rzeczy z punktu widzenia prawdziwej ekologii, np. zasmiecanie, szkodliwe chemikalia, metale ciezkie, za duze polowy ryb, deforestacja, etc.
Q
Człowiek - z biologicznego punktu widzenia jest zwierzęciem, a z punktu widzenia praw fizyki - Kerebron z mogiły się kłania
- wszelkie śmierci są tak samo istotne, lub nieistotne.
Z biologicznego punktu widzenia nie jestes niczym innym niz wyrosnieta zygota, zlepkiem komorek. Czy wiec skoro tak bronisz zycia zwierzat, nie powinienes tez krytykowac aborcji?
To raczej Ty wprowadzasz sztuczne rozróżnienia i wartościowania. Ja, skoro już wartościowac muszę, staram się czynić to minimalistycznie, bez wznoszenia nadmiaru wydumanych konstrukcji myślowych, dlatego cenię każde życie, nawet gryzącej mnie muchy (no, do pewnego stopnia)
.
Rozroznianie pomiedzy wartoscia zycia czlowieka, a norki to dla Ciebie sztuczne rozroznienie i wydumana konstrukcja myslowa? Chryste Panie, no i jak tu Cie nie trollowac?

Moze ty jestes mniej prozwierzecy, a bardziej antyludzki?
Oczywiście nie wiem, dlatego - zamiast z góry wygłaszać kategoryczne opinie - czekam co wykażą przymiarkowe eksperymenty.
Dosc nonszalandzko podchodzisz do globalnego, niepotrzebnego i potencjalnie bardzo groznego eksperymentu. Zapewne dlatego, ze nie dbasz o ludzkie zycie. Ale uwazaj, bo animalsy tez moga od tego ostro dostac po dupie.
Wybacz, NEX, ale z każdej Twojej sierioznej wypowiedzi (z części żartobliwych czy trollerskich również) tak bardzo wyziera klasyczny zestaw poglądów konserwatywnego liberała (w hardkorowym, niepodatnym na wątpliwości, wydaniu), że nie potrafię klasyfikować Cię inaczej, choćbym chciał...
No coz, jakiekolwiek klapki Ci ulatwiaja zycie... No popatrz, a ja nawet sie nie zastanawiam do jakich szufladek ludzi kwalifikowac. Musze pomyslec jaka by Tobie przypisac... Moze Soy-Boy? Hipster? Lewak-totalniak-utopista?

Cholera, musial bym sie wglebiac najpierw w szufladki, potem analizowac Ciebie... Eee... za duzo roboty. A co to znaczy seriozny?