Autor Wątek: Granice rozwoju technologii  (Przeczytany 111066 razy)

Evangelos

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #135 dnia: Lutego 12, 2008, 05:52:53 pm »
Bardzo przepraszam za zupelne zapedzenie sie i odejscie od tematu. Moj post powinien sie znalezc w watku "Eksploracja Kosmosu", jest taki.

Granic rozwoju technologii nie widze. Jesli pojawiaja sie jakies trudnosci, przewaznie sa obchodzone i znajdywane jest rozwiazanie. Jesli nie, zmienia sie zwrotnice i prowadzi dalsze odkrycia torem alternatywnym.

Chyba ze zaniecha sie nowych technologii na rzecz tych starszych, jako lepszych (przykladem niech bedzie CD, ktore brzmi lepiej, niz SACD, ktore ma TEORETYCZNIE wieksza dynamike, rozdzielczosc i pod kazdym wzgledem powinno zmiesc CD pod dywan. A nie robi tego, wiem, porownywalem i wielu amatorow muzyki jest tego samego zdania).
W czym tkwi tajemnica? Mam wrazenie, ze w naszej ludzkiej niedoskonalosci. Okazuje sie, ze sprzety, do ktorych wklada sie nie tylko wiedze i najlepsze (subiektywnie!) rozwiazania, ale tez troche (metafizycznie teraz zapieje) serca, sa duzo lepsze, niz wysrubowane i perfekcyjnie zaprojektowane sprzety, ktore obiektywne wartosci mierzalne maja lepsze. Chyba kazdy audiofil zgodzi sie ze mna. Wiec byc moze granica jest tam, gdzie wytwor techniki staje sie zbyt doskonaly i sterylny i nie bedzie wpasowywal sie w nasza niedoskonala percepcje?

Q

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #136 dnia: Lutego 12, 2008, 06:54:36 pm »
Cytuj
Ha! Specjalnie sprawdzilem. Rok pierwszego wydania Niezwyciezonego to 1982, a pierwszy Obcy wyszedl w 1979. I kto tu kogo czytal?  :P Wole jednak myslec, ze dwie wybitne osobowosci mialy podobny pomysl i wizje  ;)

Co do tego, że "wielkie umysły myślą podobnie" to (abstrahując już od tego, czy Scott ma umysł na miarę Lema) całkiem możliwe.

Jednak jeśli chodzi o lata to przykro mi - pierwsze wydanie "Niezwyciężonego" ukazało się w roku 1964 :P.

Cytuj
Ja jestem bardzo za.  Wizja wypraw w kosmos, gdzie jeszcze nikt nie dotarl (ze sie tak troche kiczowato wyraze cytujac serial), odkrywanie nowych swiatow, eksploracja i badanie... Chyba jest w naszej ludzkiej naturze przekraczanie prawda? Albo przynajmniej w tej romantyczniejszej czesci ludzkosci. Mowie o wizjach nowych swiatow z zupelnie kolumbowego punktu widzenia, tylko technologicznie ponad 500 lat w przodzie. Kto nie czytal w mlodosci Verna i ksiazek o podroznikach, odkrywcach i pionierach??? Pewnie mozna pytac po co, ale odpowiedz brzmi wlasnie dlatego, ze jestesmy ludzmi. Bo warto i tyle, dla samej wyprawy i podrozy i zobaczenia co jest za zakretem.

Brzmi to jak muzyka dla moich uszu (raczej oczu ;)), bo sam usiłuję głosić podobnie optymistyczne tezy, choć sam w nie wierzę tylko chwilami ;).

Cytuj
A technologia, o ktorej mowi CERN jest, uwazam, bardzo istotna z laboratoryjnego punktu widzenia i byc moze pozwoli badac nature zjawisk osobliwych. Chocby po to niech zderzaja ze soba te czastki.

Owszem. Z czysto naukowego punktu widzenia jest to fascynujące. Fascynować też musi, że jesteśmy (jako gatunek) w stanie takie zjawiska produkować sztucznie. To już "nie w kij dmuchał"... ;) I bardzo dobrze :).

Cytuj
Ale mamienie gawiedzi, widze w tym maczane paluchy marketingowcow, ze da sie moze kiedys podrozowac w czasie przez czarne dziury (byc moze rozciagane do naszych rozmiarow za pomoca czarnej materii - przeciez sami popatrzcie jak to brzmi!)...

Brzmi to na zasadzie dobrego pomysłu do utworu SF i nic ponad to. (Ale rozumiem, że w obecnych czasach i Nauka musi się prostytuować by dotrzeć do szerokich mas ludności, pozyskać poparcie i granty. Smutne, trochę żałosne, ale w pełni zrozumiałe...)

Cytuj
Jesli komus uda sie kiedys, pewnie nie za mojego zycia, niestety, stworzyc tunele czasoprzestrzenne umozliwiajace podroze na ogromne odleglosci w krotkim czasie, to swietnie.

Też tak sądzę... Swoją drogą autorzy SF, futurolodzy, rządni efektów marketingowych naukowcy itp. tak nam rozbudzili apetyty, że aż się człowiek gorszy czuje, że do gwiazd nie lata, umysłem się w komputer nie przeniósł, żarcia se nie produkuje za pomocą nano... Stąd zresztą chyba aktualny nastrój pewnego zmęczenia społecznego takimi kwestiami i zdystansowania wielu osób do nowości naukowo-technicznych... Po propstu za wiele nam obiecano, a za mało z tego ma szansę zrealizowac się za naszego życia... (Inna rzecz, że w nastroju hurraoptymizmu nowe technologie szybciej - i w przychylniejszej atmosferze - są wdrażane...)

Q

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #137 dnia: Lutego 12, 2008, 07:15:08 pm »
Cytuj
Bardzo przepraszam za zupelne zapedzenie sie i odejscie od tematu. Moj post powinien sie znalezc w watku "Eksploracja Kosmosu", jest taki.

Nie sądzę byś miał się z czego tłumaczyć, odniosłeś się do artykułu, który linkowałem w tym wątku, a sprawa sztucznego wytwarzania wormholi jest jak najbardziej on topic.

Cytuj
Granic rozwoju technologii nie widze. Jesli pojawiaja sie jakies trudnosci, przewaznie sa obchodzone i znajdywane jest rozwiazanie. Jesli nie, zmienia sie zwrotnice i prowadzi dalsze odkrycia torem alternatywnym.

Prawdziwy optymista w kwestiach technologicznych, nie taki "farbowany" jak ja. Miło wiedzieć, że ten typ ludzi jeszcze nie wymarł :).

Zasadniczo zgadzam się z Tobą, pytanie jednak czy kiedyś technoplogia dojdzie do jakiejś "ściany" nie do pokonania, czy też nawet prawa fizyki da sie objeść? A co z regułami matematyki?

Cytuj
Chyba ze zaniecha sie nowych technologii na rzecz tych starszych, jako lepszych (przykladem niech bedzie CD, ktore brzmi lepiej, niz SACD, ktore ma TEORETYCZNIE wieksza dynamike, rozdzielczosc i pod kazdym wzgledem powinno zmiesc CD pod dywan. A nie robi tego, wiem, porownywalem i wielu amatorow muzyki jest tego samego zdania).

Czyli ewentualną przeszkodę widzisz w mentalności twórców/użytkowników technologii. Pytanie jednak czy obecny w niej konserwatyzm nie jest tylko chwilowym opóźnieniem, nie ostateczną barierą...

Cytuj
W czym tkwi tajemnica? Mam wrazenie, ze w naszej ludzkiej niedoskonalosci. Okazuje sie, ze sprzety, do ktorych wklada sie nie tylko wiedze i najlepsze (subiektywnie!) rozwiazania, ale tez troche (metafizycznie teraz zapieje) serca, sa duzo lepsze, niz wysrubowane i perfekcyjnie zaprojektowane sprzety, ktore obiektywne wartosci mierzalne maja lepsze. Chyba kazdy audiofil zgodzi sie ze mna. Wiec byc moze granica jest tam, gdzie wytwor techniki staje sie zbyt doskonaly i sterylny i nie bedzie wpasowywal sie w nasza niedoskonala percepcje?

Hehe... Przypoomina się utwór Sheckley'a, w którym super-hiper zaawansowani technologicznie Obcy świadomie zrezygnowali z perfekcji mając ją za cos niestosownego, skoro Wszechświat w stanie naturalnym tejże perfekcji nie dopuszcza...
« Ostatnia zmiana: Lutego 12, 2008, 07:20:58 pm wysłana przez Q »

Evangelos

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #138 dnia: Lutego 12, 2008, 09:11:43 pm »
Cytuj
Co do tego, że "wielkie umysły myślą podobnie" to (abstrahując już od tego, czy Scott ma umysł na miarę Lema) całkiem możliwe.
Osobowosci Drogi Q :-) Celowo uzylem tego slowa, bo o ile umysl Lemowy jest mi duzo blizszy, a przynajmniej jestem z jego mysleniem bardziej obeznany, niz z umyslowoscia Scotta, to jestem niemal pewien, ze ten pierwszy pod wzgledem erudycji, wiedzy, inteligencji i fascynujacych umiejetnosci obserwacji i asocjacji jest zupelnie poza kategoria i porownaniem. Natomiast smiem twierdzic, ze Scott osoba jest ciekawa i chetnie poznalbym go osobiscie. Chocby przez fakt, ze popelnil kilka filmow, ktore uwazam za naprawde znakomite, a filmowy odpowiednik "Czy androidy snia o elektrycznych owcach" jest, moim zdaniem, dzielem wybitnym i, szczerze mowiac, lepszym od ksiazki (tylko nie bijcie za mocno).

Milo mi, ze zgadzamy sie w wielu kwestiach i jakos tam podobnie myslimy. O tyle mi sympatycznie, ze przewaznie, gdy ludzie mi przytakuja i sie ze mna zgadzaja, mam zaraz podejrzenie, ze pewnie sie myle. A w tym przypadku wyjatkowo nie :)

Pozwol, ze odpowiem na Twoje pytania. Nie o konserwatyzmie myslalem, gdy porownywalem SACD z CD. Jestem z reguly niekonserwatywny i w przypadku muzyki zalezy mi na tym, by sluchac jej z najlepszego mozliwie zrodla (zapomnijmy na chwilke o finansach). Najlepsze jest takie, ktore najwierniej oddaje brzmienie i, uwaga, GRA, porusza emocje. To bardzo trudna do oddania sprawa, zwlaszcza matematycznie. Obawiam sie, ze nie jest mozliwym oddania spektrum emocjonalnego za pomoca rownan i ich wyliczenia... Ale moge sie mylic.
Wracajac jednak, okazuje sie organoleptycznie, ze CD lepiej brzmi. To tylko jeden przyklad, pewnie jest cala masa innych. O muzyce troche mam pojecie, wiec jeszcze jeden: kiedys wygraly konkurs pewne kolumny francuskie. Pokonaly bardzo prestizowe wyroby innych, czolowych, hi-endowych firm. Byly bardzo brzydkie, jak z dlutem ciosane, wygladaly jak drewniane balwany. Ich charakterystyka na papierze byla dosc przecietna, w porownaniu z innymi - ale graly najlepiej! Wszyscy byli zachwyceni i uznano je za kolumny roku i zupelna rewelacje. Dziwne, ale prawdziwe. Jestesmy czescia przyrody, a w niej nie ma idealnych kul. Wiec i kolumny w takiej obudowie nie beda dobrze odbierane pomimo, ze matematycznie sa bliskie perfekcji. To uogolnienie, ale mam nadzieje, ze sens wypowiedzi jest w miare jasny.

Czy prawa fizyki mozna obejsc? Jakiej fizyki? Czy znamy je wszystkie? Jestesmy na jakims etapie rozwoju i ciezko powiedziec co jeszcze przed nami. Czy Newton mogl w ogole snic o czasteczce pojawiajacej sie w dwoch miejscach naraz?
A co do regul matematyki... Na tym nie znam sie zupelnie, wiec zamilkne. Ale byc moze przedstawia sie to jak powyzej.

Q

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #139 dnia: Lutego 12, 2008, 09:31:22 pm »
Cytuj
Natomiast smiem twierdzic, ze Scott osoba jest ciekawa i chetnie poznalbym go osobiscie. Chocby przez fakt, ze popelnil kilka filmow, ktore uwazam za naprawde znakomite, a filmowy odpowiednik "Czy androidy snia o elektrycznych owcach" jest, moim zdaniem, dzielem wybitnym i, szczerze mowiac, lepszym od ksiazki (tylko nie bijcie za mocno).

Gotowym się zgodzić... (Przy czym w "Blade Runnerze" cholernie brakowało mi jednej rzeczy - adaptacji pierwszego rozdziału powieści. To była perełka...)

Cytuj
O tyle mi sympatycznie, ze przewaznie, gdy ludzie mi przytakuja i sie ze mna zgadzaja, mam zaraz podejrzenie, ze pewnie sie myle. A w tym przypadku wyjatkowo nie :)

:) :) :)

Cytuj
Obawiam sie, ze nie jest mozliwym oddania spektrum emocjonalnego za pomoca rownan i ich wyliczenia... Ale moge sie mylic.

Tu jednak obawiam się, że możesz się mylić...

Cytuj
kiedys wygraly konkurs pewne kolumny francuskie. Pokonaly bardzo prestizowe wyroby innych, czolowych, hi-endowych firm. Byly bardzo brzydkie, jak z dlutem ciosane, wygladaly jak drewniane balwany. Ich charakterystyka na papierze byla dosc przecietna, w porownaniu z innymi - ale graly najlepiej! Wszyscy byli zachwyceni i uznano je za kolumny roku i zupelna rewelacje. Dziwne, ale prawdziwe.

Widać, ci którzy uznali inne kolumny za idealne popełnili gdzieś błąd (co wiele razy zdarzało się chcącym ideał stworzyć, o czym kiedyś tak ładnie pisał maziek).

Cytuj
Jestesmy czescia przyrody, a w niej nie ma idealnych kul. Wiec i kolumny w takiej obudowie nie beda dobrze odbierane pomimo, ze matematycznie sa bliskie perfekcji. To uogolnienie, ale mam nadzieje, ze sens wypowiedzi jest w miare jasny.

Była kiedyś audycja Clarke'a o fraktalach, był tam poruszany zbliżony temat (jak i kwestia, że najbardziej nam - z estetycznego punktu widzenia - pasują formy fraktalne, nie np. idealne kule).

Cytuj
Czy prawa fizyki mozna obejsc? Jakiej fizyki? Czy znamy je wszystkie? Jestesmy na jakims etapie rozwoju i ciezko powiedziec co jeszcze przed nami. Czy Newton mogl w ogole snic o czasteczce pojawiajacej sie w dwoch miejscach naraz?

Tego nie wiem, dlatego zadałem pytanie...

Czyżbyś sugerował, że kiedyś realnie dostępne będą możliwości techniczne na miarę tych, jakmi dysponował gatunek, od którego przybrałem nick?

Cytuj
A co do regul matematyki... Na tym nie znam sie zupelnie, wiec zamilkne. Ale byc moze przedstawia sie to jak powyzej.

A to by dopiero mogło być ciekawe, skoro słyszeliśmy o różnych geometriach, a niektórzy przebąkują nawet  o metamatematyce...
« Ostatnia zmiana: Lutego 13, 2008, 11:37:36 am wysłana przez Q »

maziek

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #140 dnia: Lutego 13, 2008, 09:31:09 am »
Nie protrafię sie odnieść do pracy rosyjskich fizyków, bo choć od co najmniej 30 lat przebąkuje się o takich "tunelach" to dziej się to na peryferiach dobrze ugruntowanych teorii (a w dodatku Model Standardowy w swej obecnej postaci jak się okazuje taką nie jest, bo nie tłumaczy ciemnej materii), natomiast wiem, że doniesienia jakoby można było rozpędzić proton czy elektron tak bardzo, żeby się zapadł w czarną dziurę to niestety bzdura. Dziennikarze, którzy coś takiego piszą biora dosłownie poetyckie analogie, jakimi faceci w białych kitlach próbują im przybliżyć to, czym się zajmują. Tzw. masa realtywistyczna, która rośnie wraz z prędkością aby stać sie nieskończoną przy prędkości światła jest tylko pewnym sposobem pogodzenia, zgrania opisu rzeczywistości aby się zgadzało to co widać z tak szybko poruszającego sie obiektu i z zewnątrz jego. Nie ma ona nic wspólnego z masą grawitacyjną obiektu, tą która wytwarza pole grawitacyjne. Masa realtywistyczna nie wytwarza pola grwitacyjnego ponieważ jest tylko "sztuczką" w opisie rzeczywistości.  Masa ta "powstaje" tylko w obliczeniach na obiekcie nie poruszającym się (i vice versa). Łatwo przeprowadzić proste rozumowanie (ono też jest zbyt proste, ale oddaje ideę) - ruch jest względny, załóżmy, że wystrzeliliśmy z Ziemi ciało prawie z prędkością światła, z naszego punktu widzenia jego masa stanie się zbyt wielka i zapadnie się ono w czarną dziurę. Z punktu widzenia osoby znajdującej sie na wystrzelonym ciele to Ziemia oddala się z prędkością podświatlną i zamienia się w czarną dziurę. Z punktu widzenia osoby przelatującej akurat z połową prędkości światła w tym samym kierunku co wystrzelone ciało - ani Ziemia ani to ciało nie staną się czarnymi dziurami. A przecież niczego takiego nie obserwujemy.

Zresztą od wielu lat istnieja opisy rzeczywistości nie wprowadzające tej masy i generalnie świat naukowy stara się obecnie właśnie te promować - jako nie fałszujące istoty sprawy.

Natomiast istotnie jest szansa, dość mała ale jednak, że LHC otrze się o energię umożliwiające produkcję bozonu Higsa. Byłoby to niesamowite odkrycie, ponieważ pozwoliłoby zamknąć Model Standardowy od góry i wtedy mozna by dyskutować, czy w jego obrębie jest szansa na wytłumaczenie ciemnej materii, czy nie.


Q

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #141 dnia: Lutego 13, 2008, 11:50:34 am »
Cytuj
a w dodatku Model Standardowy w swej obecnej postaci jak się okazuje taką nie jest, bo nie tłumaczy ciemnej materii

Swoją drogą ciężko ją tłumaczyć skoro wiemy o niej tylko tyle, że (prawdopodobnie) istnieje...

Cytuj
Dziennikarze, którzy coś takiego piszą biora dosłownie poetyckie analogie, jakimi faceci w białych kitlach próbują im przybliżyć to, czym się zajmują.

Z czego po raz kolejny wniosek, że na tematy naukowe powinny pisać tylko osoby mające jakieś podstawowe przygotowanie z danej dziedziny (i umiejętnosć wytłumaczenia tego na potrzeby "ciemnego ludu"...), bo inaczej bzdury wychodzą... Nawet nie SF, a kiepska fantasy...

Cytuj
Natomiast istotnie jest szansa, dość mała ale jednak, że LHC otrze się o energię umożliwiające produkcję bozonu Higsa. Byłoby to niesamowite odkrycie, ponieważ pozwoliłoby zamknąć Model Standardowy od góry i wtedy mozna by dyskutować, czy w jego obrębie jest szansa na wytłumaczenie ciemnej materii, czy nie.

Wiem o czym mowa, w końcu zaczytywałem się "Boska cząstką" :).

(Czyli kolejna granica zostałaby przekroczona ;).)
« Ostatnia zmiana: Lutego 13, 2008, 11:51:57 am wysłana przez Q »

Hokopoko

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #142 dnia: Lutego 14, 2008, 07:03:23 pm »
Cytuj
Bardzo przepraszam za zupelne zapedzenie sie i odejscie od tematu. Moj post powinien sie znalezc w watku "Eksploracja Kosmosu", jest taki.

Granic rozwoju technologii nie widze. Jesli pojawiaja sie jakies trudnosci, przewaznie sa obchodzone i znajdywane jest rozwiazanie. Jesli nie, zmienia sie zwrotnice i prowadzi dalsze odkrycia torem alternatywnym.

Chyba ze zaniecha sie nowych technologii na rzecz tych starszych, jako lepszych (przykladem niech bedzie CD, ktore brzmi lepiej, niz SACD, ktore ma TEORETYCZNIE wieksza dynamike, rozdzielczosc i pod kazdym wzgledem powinno zmiesc CD pod dywan. A nie robi tego, wiem, porownywalem i wielu amatorow muzyki jest tego samego zdania).
W czym tkwi tajemnica? Mam wrazenie, ze w naszej ludzkiej niedoskonalosci. Okazuje sie, ze sprzety, do ktorych wklada sie nie tylko wiedze i najlepsze (subiektywnie!) rozwiazania, ale tez troche (metafizycznie teraz zapieje) serca, sa duzo lepsze, niz wysrubowane i perfekcyjnie zaprojektowane sprzety, ktore obiektywne wartosci mierzalne maja lepsze. Chyba kazdy audiofil zgodzi sie ze mna. Wiec byc moze granica jest tam, gdzie wytwor techniki staje sie zbyt doskonaly i sterylny i nie bedzie wpasowywal sie w nasza niedoskonala percepcje?


Znacznie lepiej widać to na przykładzie lampa vs tranzystor. A z sacd to pewnie jest też trochę tak, że gdy dojdzie się do pewnego poziomu jakości parametrów mierzalnych, to dalsza poprawa nie ma znaczenia, gdyż nasz słuch już tego nie wychwytuje, zaczynają więc decydować niuanse, częstokroć takie, o których nie mamy pojęcia (co nie znaczy, że są to parametry w ogóle niemierzalne, możemy o nich po prostu nie wiedzieć - jak przez długi czas było ze zniekształceniani TIM). SACD próbkuje na innej zasadzie niż cd (i dvd-audio), niewykluczone że siedzi tu jakiś aspekt jiteropodobny, en sygnał jest znacznie bardziej podatny na zakłócenia etc. Nie wiadomo też, czy różnice leżą o stronie odtwarzaczy, czy może płyt, mechanizmów (większa gęstośc zapisu), spekulacje można mnożyć. Przy czym z tego co ja widzę, to chyba trudno mówić o gorszości sacd - raczej, że nie bije cd na głowę, czego oczekiwano. Zresztą cd z płytą analogową też ponoć przegrywa...

Zaś jeśli idzie o jarutkowe [smiley=tekst-toppie.gif] pytanie o ogólne istnienie granic, to mozna by jeszcze wcześnej zastanowić się, co to takiego "granica"...

A przyczynowość - zdaje się już Hume wykazał, że żadnej przyczynowości nie ma, cernowcy więc niczego nowego nie odkryją...  ::)

Q

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #143 dnia: Lutego 14, 2008, 07:15:42 pm »
Cytuj
A z sacd to pewnie jest też trochę tak, że gdy dojdzie się do pewnego poziomu jakości parametrów mierzalnych, to dalsza poprawa nie ma znaczenia, gdyż nasz słuch już tego nie wychwytuje, zaczynają więc decydować niuanse, częstokroć takie, o których nie mamy pojęcia (co nie znaczy, że są to parametry w ogóle niemierzalne, możemy o nich po prostu nie wiedzieć - jak przez długi czas było ze zniekształceniani TIM). SACD próbkuje na innej zasadzie niż cd (i dvd-audio), niewykluczone że siedzi tu jakiś aspekt jiteropodobny, en sygnał jest znacznie bardziej podatny na zakłócenia etc. Nie wiadomo też, czy różnice leżą o stronie odtwarzaczy, czy może płyt, mechanizmów (większa gęstośc zapisu), spekulacje można mnożyć. Przy czym z tego co ja widzę, to chyba trudno mówić o gorszości sacd - raczej, że nie bije cd na głowę, czego oczekiwano. Zresztą cd z płytą analogową też ponoć przegrywa...

Co mi tylko przypomina jak stapledonowy Syriusz swymi psimi uszami słuchał ludzkiej muzyki i co z tego wynikło...

Cytuj
Zaś jeśli idzie o jarutkowe [smiley=tekst-toppie.gif] pytanie o ogólne istnienie granic, to mozna by jeszcze wcześnej zastanowić się, co to takiego "granica"...

Ech, filozofia... :-X

Cytuj
A przyczynowość - zdaje się już Hume wykazał, że żadnej przyczynowości nie ma, cernowcy więc niczego nowego nie odkryją...  ::)

Hume był filozof. O filozofii można to samo powiedzieć co o matematyce ("szalony krawiec..." itd.), więc on nie wykazał... On teoretyzował... Jeśli ktoś co wykaże to będą to w/w fizycy...

maziek

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #144 dnia: Lutego 15, 2008, 12:23:43 pm »
Cytuj
A przyczynowość - zdaje się już Hume wykazał, że żadnej przyczynowości nie ma, cernowcy więc niczego nowego nie odkryją...  ::)
Dlaczego?

Q

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #145 dnia: Lutego 15, 2008, 02:35:41 pm »
Cytuj
Dlaczego?

Dobre pytanie ;).

Hokopoko

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #146 dnia: Lutego 15, 2008, 05:35:23 pm »
Związki przyczynowe nie są związkami koniecznymi - tyle wykazał Hume. Nie chce mi sie "teoretyzować" - w wikipedii pod "Hume" jest ogólnik na ten temat. I obecnie jest to tyleż twierdzenie filozoficzne, co i metodologiczne (metodologii naukowej), wywód ma chrakter logiczny.

Q,
dla Ciebie matematyka może być tym samym co i filozofia, Twój problem...

w kwesti sacd psie uszy też nie maja nic do rzeczy, tu mowa o czymś zupełnie innym  :)

Q

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #147 dnia: Lutego 15, 2008, 06:00:06 pm »
Cytuj
Q,
dla Ciebie matematyka może być tym samym co i filozofia, Twój problem...

Wskazałem na analogię, nie na tożsamość.

Cytuj
w kwesti sacd psie uszy też nie maja nic do rzeczy, tu mowa o czymś zupełnie innym  :)

Mowa o podobnej kwestii - niuansach niewyczuwalnych dla ludzkich uszu.

maziek

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #148 dnia: Lutego 15, 2008, 07:18:59 pm »
Cytuj
Związki przyczynowe nie są związkami koniecznymi - (...) - w wikipedii pod "Hume" jest ogólnik na ten temat.
Hoko, ale co to ma do tego, czy w LHC coś odkryją czy nie? Co do Hume to już wcześciej przy którejś naszej dyskusji sobie dość gruntownie przetrawiłem. Nawet nie wiesz, jak wiele moja dotąd zerowa, a i obecnie w granicach błędu nie odchodząca od zera dalej niż grubość wskazówki wiedza filozoficzna zyskała dzieki Tobie ;).

Tym niemniej Hume mógłby sobie zatkać lufę papierkiem i po doświadczeniu sprawdzić, czy w kartce jest dziura. Służący mógłby być jeszcze bardziej perfidny aby obejść to zabezpieczenie - ale i temu zacny uczony mógłby sie przeciwstawić. Więc czy jest doświadczenie, w którym można mieć pewność, że służący nie nabroił? Nie, ponieważ łaczenie przyczyn ze skutkami zachodzi w umyśle ludzkim. Czy o to Ci chodzi?

Oczywiście założenie, czy też "teoria" przyczynowości jest jak każda teoria nie do potwierdzenia w doświadczeniu - można ją jedynie obalić w ten sposób. Pytanie, czy faceci (i dzouchy) z Cernu się tym przejmują?

Q

  • Gość
Re: Granice rozwoju technologii
« Odpowiedź #149 dnia: Lutego 15, 2008, 07:35:56 pm »
Cytuj
Oczywiście założenie, czy też "teoria" przyczynowości jest jak każda teoria nie do potwierdzenia w doświadczeniu - można ją jedynie obalić w ten sposób. Pytanie, czy faceci (i dzouchy) z Cernu się tym przejmują?

No, no, no! (po angielsku, z charakterystycznym akcentem monty python'owskiego sir Bedivere'a), zaraz się dowiesz, że dla niektórych (co wybitniejszych) filozofów poddawanie pereł czystej wiedzy pod osąd empirii to bluźnierstwo, bo jakież znaczenie może mieć "brudna" hyle dla czystych pneumatyków.

(Na szczęście ci z CERNu chyba faktycznie się tym nie przejmują.)



EDIT:
W sumie z filozofii jest jeden wymierny pożytek - Dukaj ją na fajną fantasy przerabia, bo SF jednak tego nie nazwę... "Inne pieśni", ostatnio "Lód"...

A nad kwestią przyczynowości fajnie się znęcał w - leciutkim skądinąd - opowiadanku zatytułowanym "Ponieważ kot...".
« Ostatnia zmiana: Lutego 15, 2008, 10:44:03 pm wysłana przez Q »