No przynajmniej sie tu na wsi w gospodzie dogaduję. 9-ciolatki, pomimo walizki, nie znajdowały się w perymetrze moich zainteresowań, więc niestety nie mogłiśmy sie poznać.
Ale fakt spędzenia kolonii w Kr. Młynie wzbudził we mnie automatyczną sympatię. To jest magiczne miejsce, gdzie zostawiłem część moich podrobów.