Przeczytałam trzy rozdziały z "Życia nie z tej ziemi".
Ja chyba jakoś podobnie. Wstępnie, pozytywne zaskoczenie - mimo przyjętej poetyki i sporej ilości Wojciecha w Staszku, fanem jest więc wybaczam
Sporo ciekawych tropów, czyta się "łatwo" i są wprawdzie fragmenty dziwne, jak ten o Polakach i "dziadku z wermachtu" zupełnie apropo niczego a jeśli nawet to bez sensu, ale na szczęście nieliczne.
Fakt, psychollogizowania za dużo, przy tak nikłej wiedzy skazane ono na miałkość.
Z drugiej strony - te gdybania, opinie itp. - zwróciły moją uwagę na nielubianego Człowieka z Marsa - chyba przeczytam ponownie - nie myślałam o tej książce pod kątem uwarunkowań zewnętrznych, w których powstawał.
I wypada - może nawet w Akademii? - przyjrzeć się baczniej pozycji "Wśród umarłych" - to też trop: opinie:)
Czytałem "Wśród umarłych", marsjańskiego też, ale bez takiego nastawienia...biograficznego. Powtórzyć by? Kuszące.
I chyba w poprzek współczesnym modom literaturostroikowym w których tekst oderwan od osoby autora fruwa se strukturalnie zdekonstruowany do użycia jak-kto-lubi.
Ba, patron to zwalczał, czyli punkt za.
Z drugiej, było już odczytywanie dzieła przez życiorys autora - to ta konserwa.
Ale odczytywanie życiorysu przez dzieło? Pewnie też było, bo wszystko już było - tym niemniej kuszące.
Choć ryzykowne, prawie jak ten modny post postinfanty...ernizm.
Ale pewności nie ma - istotna uwaga - nigdy nie byłem w Paryżu.
Psss...
Mnie zadziwiło narzekanie i niejakie zdziwienie Orlińskiego na tak nikłe zajmowanie się małym Stasiem przez rodziców i powierzanie spraw guwernantom. Widać, typowy okaz nowych czasów, gdzie dzieciom wszystko i jeszcze więcej...
Nie czytał Prousta? Tam dopiero był zimny chów.
Jeśli nie czytał tak jak ja, lub bardziej, czyli nie czytał na inne sposoby to wszystko się zgadza. I odraz jest bardzo post, postnie, nie?