że uczciwe wybory to rzecz najważniejsza, ponieważ to jest ostatnia instytucja, jaka w Polsce ma autorytet
Czyli za wszelką cenę trzeba podtrzymać wiarę w uczciwość wyborów - takie principium?
Czy ja coś podobnego powiedziałem?
A jedno z drugiego nie wynika?
Tradycyjnie zgodzę się z Tobą połowicznie.
Obok przejrzystego procesu wyborczego jest jeszcze jeden fundament demokracji.
To opozycja z jej prawem/obowiazkiem patrzenia na ręce administracji aktualnie rządzącej i podnoszenia wrzasku, gdy coś jest "nie tak".
To jest właśnie normalne w demokracji. Także, gdy opozycja wyprowadza ludzi na ulicę, organizuje demonstracje, pikiety etc - to też jest normą.
I w tym wrzasku ma prawo do nadwrażliwości. Ma zwracać uwagę, nie udowadniać, gdyż brak jej do tego narzędzi.
Od udowadniania są sądy.
Mam wrażenie, że od dłuższego czasu, właśnie ten fundament demokracji próbuje się u nas zniszczyć.
Zdezawuować...słowami właśnie: szaleńcy, oszołomy, szkodnicy etc.
Rzecz w proporcjach;
Poza niszowymi mediami nikt (także autor linkowanego przez Ciebie artykułu) nie stwierdził oczywistości.
To co się wydarzyło, to kompromitacja instytucji państwa demokratycznego.
Odpowiada za to nie tylko PKN i KBW - to kozły ofiarne.
Przede wszystkim wina leży po stronie administracji, która nie znalazła niezbędnych środków na tak ważny element demokracji.
To oni dali "ciała".
W pierwszym rzędzie prezydent, który ma szczególne obowiązki w procesie wyborczym.
W drugim Rada Ministrów (stosowny jej segment), która wolał budować np. stadiony.
W trzecim Sejm.
Tymczasem mamy przekaz niczym z przegranego meczu futbolowego; "Polacy - nic się nie stało".
Te drobne niedociągnięcia bez wpływu etc...które opozycja (skandal!) rozdmuchuje, ordynarnie kłamiąc.
A co ma robić?
Bić brawo?
Nie jest tak, że awaria systemu wspomagającego nie miała wpływu na wyniki. A przynajmniej tego nie wiemy.
Ten system, poza liczeniem, generował niezbędną dokumentację której zabrakło.
Stad protokoły, pierwszy, drugi, trzeci...tu mniej podpisów, tam więcej - na każdym inne dane. Jedni członkowie poszli do domu, inni zostali.
To już złamanie przepisów wyborczych.
A wiesz które protokoły prawdziwe, masz pewność?
Ja nie mam, może jestem bardziej nieufny, ale po to były procedury, bym nawet ja nie musiał się zastanawiać.
Zrobiło się zwyczajnie mętnie, a mętna woda...wiadomo, jest polem do nadużyć.
I to jest wina aktualnie rządzących.
Gdyby się przyznali, to wtedy możemy porozmawiać o zachowaniu opozycji.
A tymczasem prezydent zgrywa rolę stabilizatora, męża opatrznościowego, który ratuje kraj przed oszołomami z opozycji. Do siebie żadnych pretensji nie ma, ale to już przywykłem.
Premier zniknęła. Ministrowie też.
Niestety, wszystko układa mi się w strategię zarządzania przez kryzys.
W najlepszym razie ostatnie niechlujstwo.