Tak sobie myślę, że główna kontrowersja wokół testu Turinga wynika z pewnego
niejawnego założenia. Mianowicie, że
pomyślna, normalna rozmowa z człowiekiem jest wyznacznikiem inteligencji uniwersalnej. Natomiast jest to wyznacznik inteligencji ukierunkowanej tylko na ten konkretny cel - na rozmowę z człowiekiem właśnie
. To niby oczywiste, ale jak sobie to uświadomić to wg mnie wynika z tego ważny wniosek.
Testować można (w taki sposób) tylko inteligencje ukierunkowane.
Choć wszyscy czujemy, czy rozumiemy czy nie, to nie potrafimy sobie nawzajem tego stanu nawet wytłumaczyć - choć możemy opisać symptomatycznie, fenomenologicznie, to zjawisko. To sprawia, iż fakt "zrozumienia" można symulować - także gdy jest się maszyną
Można problem obejść formułując pytanie testowe tak:
czy symptomy zrozumienia są przez maszynę symulowane na tyle dobrze, że są nieodróżnialne od ludzkich?. Ale tak czy owak, będzie to dalej test na inteligencję ukierunkowaną, ograniczoną do danego zakresu.
Podejrzewam, że o ile to co piszę ma sens, to to samo miał na myśli Lem w "Summie". Oryginalny test Turinga określony został na bazie rozmowy z maszyną to i Lem na bazie takiej rozmowy swoje wątpliwości wyraził, ale pewnie dotyczą one całej rodziny testów typu "czy maszyna robi X w taki sposób, że po efektach jest to nieodróżnialne od wykonania X przez człowieka?".
To główne pytanie brzmi,
czy test na uniwersalną inteligencję jest w ogóle możliwy?Inny temat, ale nawiązujący. Słyszałem różne definicje inteligencji i wśród nich pojawiają się i takie, które zawierają jako nieodłączny, składnik irracjonalny. Czyli, że umysł ludzki zawiera wiele sprzeczności i choć bywa to kłopotliwe, to jednocześnie odpowiada za jego plastyczność. Zresztą psychologia eksperymentalna zawiera sporą bazę dowodów tej tezy (a wszystko poparte statystyką).
Czy jest to warunek konieczny inteligencji? W "Rozprawie" Lem ustami Burnsa mówi tak:
Maszyna logiczna różni się od mózgu tym, że nie może mieć na raz kilku wykluczających się programów działania. Mózg może je mieć, zawsze je ma, dlatego jest polem bitew u świętych albo wypalonym pobojowiskiem sprzeczności u ludzi zwyklejszych. Tutaj przez "maszyna logiczna" rozumiany był sztuczny mózg, to tak dla zakreślenia kontekstu
.
Mnie się tak intuicyjnie wydaje za Lemem, że składnik irracjonalny nie jest konieczny w inteligencji. Ale też nie uważam, że oznaczałoby to pozbawione emocji androidy jak Data ze Star Treka
.
Wracając do głównego wątku. Bodajże
Hokopoko pisał, że sztuczna inteligencja może być zupełnie inna od naszej i to albo na zasadzie powiedzmy Solaris (są jakieś efekty działania, ale ich zrozumienie jest poza możliwościami naszej inteligencji), albo na zasadzie Honest Annie. Zatem na to główne pytanie -
czy test na uniwersalną inteligencję jest w ogóle możliwy? - odpowiedź może być negatywna. Bo każdy test jaki byśmy chcieli zdefiniować, tak czy owak opiera się na naszym rozumieniu inteligencji. Póki co możemy podejść do tego pragmatycznie i z ze zwykłą użytecznością na myśli (czyli inteligencją ukierunkowaną) testować różne CleverBoty
. A także z nadzieją, że jakoś ta uniwersalna inteligencja się wyłoni
ex machina (sic!) i że będzie ona bardziej jak GOLEM XIV niż ja Honest Annie