Nie zgadniemy dzisiaj, co dokładnie miał na myśli Turing, jednak wg mnie statystyka też niewiele tu pomoże - którzy to niby naukowcy mają oceniać? Fizycy, psychologowie, informatycy? Czy należy wybrać reprezentatywne gremium, włączając w to geologów i religioznawców? Przecież to nic nie da, bo problem odróżnienia maszyny od człowieka jest tożsamy z problemem odróżnienia człowieka od maszyny - jak człowiek zacznie udawać, to żadna naukowa kompetencja w odróżnieniu nie pomoże. A skoro człowiek może udawać, to maszyna (dorównująca człowiekowi) też może udawać. Koło się zamyka. Można zakazać udawania ludziom przepytywanym obok maszyny, ale nie można zakazać tego maszynie.
Tu zresztą wchodzimy w kolejny problem, mianowicie taki test dotyka bardzo konkretnego rodzaju świadomości, wzorowanej na ludzkiej, tymczasem świadomość maszynowa może być inna, dla nas dziwna. Dziwna również w tym Pańskim "rozwiązywaniu problemu" - może go rozwiązywać na swój sposób, który będzie dla nas w takim doświadczeniu zakryty (natomiast może się ujawnić w jakichś bardziej szczegółowych badaniach, tak samo jak w takich pogłębionych badaniach mogą się ujawnić inne aspekty tej dziwnej świadomości). Sam test polegający na przepytywaniu nie ma wg mnie żadnej wartości, niezależnie od doboru "rzeczoznawców".