Na danym etapie, czyli w danym pokoleniu warunki środowiska są stałe, a w ogóle oscylują wokół średniej, która to średnia zmienia się też bardzo powoli, w tempie geologicznym a nie pokoleń, pomijając dramatyczne wydarzenia, czy to spowodowane czynnikiem zewnętrznym, czy przez samo życie z powodu, że ono samo to środowisko przekształca. Świat jaki obserwujemy jest bardzo stabilny, a naturalne kataklizmy nawet te o potężnej skali mają wymiar lokalny, ostatnim wydarzeniem o światowym zasięgu był przypuszczalny upadek asteroidy, który czyścił nam przedpole z dinozaurów. Które z kolei żyły sobie w stabilnym środowisku jakieś 170 czy coś koło tego milionów lat, póki to się nie stało.
Tak więc naturalna sytuacja nie jest taka, że wszystko się w środowisku na okrągło zmienia, tylko wręcz przeciwnie, prawie nic się nie zmienia, w szczególności z punktu widzenia jednego pokolenia gatunku, ale i z punktu widzenia tysięcy czy milionów pokoleń - czy to weźmiesz lemury z Madagaskaru czy bakterie w wylocie hydrotermalnym. Rozgrywka jest więc na tej samej planszy, w dobrze znanym gronie i wszyscy znają wzajemnie swoje chwyty i zwody uszami. Czyli jest równowaga i statystycznie wiadomo, że nic się nie zmieni. Pokąd ktoś nie wymyśli nowego zwodu, zwykle dającego niewielką przewagę, ale ponieważ gra idzie w tysiące czy raczej miliony rozdań, to ten chwyt pozwala uzyskać statystyczną przewagę. A z totolotkiem dlatego, że dziedziczenie powoduje, że potomstwo wynalazcy nie musi już tej pierwszej liczby, tego nowego zwodu uszami odkrywać ponownie, dziedziczy ją. Oczywiście metafora rozpada się, bo masz racje, że kolejna szóstka z prawdopodobieństwem 9/10 nie zacznie się tą sama liczbą, natomiast dzieci tej pierwszej piegowatej proto-eugleny też miały piegi, bo je odziedziczyły.
Nie wiem jak to lepiej wyjaśnić. Jeśli w wielkim mieście będziesz pytał przypadkowych ludzi, co warto w nim zobaczyć, to po miesiącu wytyczysz jakąś ścieżkę po muzeach, teatrach i knajpach. Jaki jest sens pytać, jakie jest prawdopodobieństwo wytyczenia tej konkretnej ścieżki, zakładając, że w mieście jest 100 takich przybytków i odwiedzasz jeden dziennie? Wyjdzie Ci licząc bez wdawania się w szczegóły 1/100^30 czyli 1 do 1 z 60 zerami. 1 z 60 zerami wg wiki to decylion, tak więc prawdopodobieństwo złożenia takiej ścieżki to jedna decylionowa. Kreacjoniści wyciągają z tego wniosek, ze nie było takiej wycieczki, bo ona jest niemożliwa.