Trochę tam poczytałam - ciut powtórkowo -  i Gombrowicza i Borgesa i F. Browna ( śmiało można polecić ku rozrywce 
Precz z Marsjanami , 
Ten zwariowany wszechświat) i Clarke'a w końcu wszystkie 4 
Kosmiczne przeczytałam oraz 
Miasto i gwiazdy  - długo można by gadać, ale ja chciałam pokrótce o 
Królu Bólu  Dukaja.
Q juz tutaj zrobił intro;) - stąd w paru zdaniach: 
-
 Linia oporu strasznie mnie umęczyła, ale czytałam na zmianę z najnowszymi 
Krokami w nieznane (nawiasem to kroki w znane;) ) i  
Winszu w Kocim Cyrku Iana McDonalda całkiem nieźle się uzupełnia z "państwami ducha" Dukaja. Poza tym koresponduje ze stwierdzeniem Lema - bodajże z 
Fiaska - iż jedynym polem wolnym od inżynierii pozostaje obszar duszny - otóż nic bardziej mylnego;) Pod powłoką RPG barrdzo pesymistyczne obserwacje społ,
- 
Oko Potwora  - pachnie Pirxem, kosmiczne loty to codzienność - jednak zdarzają się niespodzianki;) - przywróciło mi chęć do dalszej lektury - rzecz m.in. o granicach ewolucji czyli  
 z obłędu postęp = Astromancer,
-
 Król Bólu i pasikonik - jak dla mnie to 
Kongres futurologiczny na serio... - towar przyszłości to genom, biotechnologia w codziennym użyciu itd. Opowiadanie sprawne językowo...a po lekturze jest i nad czym podumać.
Muszę powiedzieć, że te 2 opowiadania są więcej warte niż całe 
Kroki w nieznane 2010.
- 
Piołunnik - wg mnie inspirowane Strugackimi i 
Śledztwem Lema...nadmiarowe, poza tym to co Dukaj naprawdę lubi czyli gmeranie w historii.
Szkoła, 
Crux, 
Serce Mroku, 
Aguerre w świcie - to stare opowiadania. Bez męczarni stawiam na 
Szkołę - chociaż końcówka psuje całość - i 
Serce Mroku.
Poza tym 
liv Szulkinową
 Wojną światów złożył się mi w taką soc trylogię:
- powtórzyłam 
Biesy Dostojewskiego  - świetny portret XIXw Rosji, Polski - generalnie Europy. Socjalizm, rewolucja, anarchizm, Wiosna Ludów, jesień autorytetów czyli ostrzeżenie przed uszczęśliwianiem ludzkości na siłę i wiele cennych społeczno - politycznych obserwacji - naprawdę ciągle aktualnych - od 150 lat. Niestety niewiele się zmieniamy.
- 
Wojna światów Szulkina - owe idee w rozkwicie ( też chyba mój ulubiony Szulkin - nie widziałam Gagi - ale coś myślę, że niewiele zmieni)
- oraz znalezione w bibliotece: 
Rock Mann czyli jak nie zostałem saksofonistą W.Manna - to samo na wesoło czyli  jak ludzie omijali systemowe rafy: garść anegdot muzycznych, wspomnień, ciekawostek, zmieniłam zdanie o Jazz Jamboree  

  - jest i o Rozgłośni Harcerskiej;) - łyk optymizmu po poprzednich pozycjach:) 
Nawiasem: omawianie 
 Biesów  i 
Wojny światów  powinno zastąpić ze 2 semestry studiów  na wydziałach humanistycznych - krócej, treściwiej i w samo sedno;)
P.S. Z Kunderą rozstałam się - jak dotąd - bezpowrotnie naście lat temu...i nie wiem sama  czy mam go za hochsztaplera któren pisze o błahostkach jakby prawdy odkryte odkrywał bardziej...czy za "wielgiego" pisarza;) Jak zerkam do tego co sobie wynotowałam z jego książek: to nie wiem czy on tak źle pisał czy ja łowiłam takie bzdury;)